środa, 26 grudnia 2012

Rozdział 17 ,,I kissed Lou''


>>>> pół roku później <<<<<
Nie było dnia, abym nie myślał o Sam. Regularnie chodziłem na cmentarz, zapalałem znicz, kładłem jakiś kwiatek i siadałem na ławeczce. Potrafiłem tak siedzieć bez ruchu nawet przez godzinę.
Z każdym dniem było mi lepiej. Smutek mijał, ból też, wszyscy starali się mi pomóc.
***
Pewnego dnia obudziło mnie czyjeś chrapanie. Usiadłem na łóżku, przetarłem oczy i zauważyłem leżącego obok mnie...
- Louis?! Do cholery, co ty robisz?- wrzasnąłem. Lou otworzył oczy i spojrzał na mnie z uśmiechem.
- O co chodzi? - zapytał głupio.
- No nie wiem... Może o to, że śpisz sobie obok mnie, ZA BLISKO MNIE, w moim łóżku?!
- Harry, wyluzuj... - odparł Louis, wyskoczył z łóżka i w samych bokserkach pobiegł do swojego pokoju.
Odprowadziłem go wzrokiem. Po chwili wstałem, przeczesałem dłonią włosy i znów usiadłem. ,,Nie jestem żadnym gejem!'' , pomyślałem.
Przy śniadaniu cały czas myślałem o porannym zajściu. Louis za to chichotał za każdym razem, kiedy na niego spojrzałem. ,,A co jeśli...'' , pomyślałem i aż wyprostowałem się na krześle. ,,Niee, to niemożliwe'', uspokoiłem sam siebie.
- Harry, nie miał byś ochoty gdzieś ze mną wyjść? Muszę ci coś powiedzieć - zaproponował Lou.
- Co... znaczy: no tak, jasne. Chętnie - odparłem. Byłem ciekawy, co takiego chce mi powiedzieć.
***
Po śniadaniu od razu włożyłem buty i wybiegłem na podwórko. Po chwili dołączył do mnie Louis.
- Niedługo będzie ten festiwal w Leeds - zaczął.
- No tak, wiem - odpowiedziałem.
- I ja tak pomyślałem, że... no wiesz, moglibyśmy tam razem pojechać.
Przystanąłem na chwilę.
- Ale jak przyjaciele? - upewniłem się. Po chwili zrozumiałem, jak musiało to brzmieć. Lou się zaśmiał i pobiegł w stronę domu.
- Jak przyjaciele - rzucił na odchodne, cały czas się śmiejąc.
- Lou, poczekaj! - zawołałem za nim. Mój przyjaciel odwrócił się i zrobił parę kroków w moją stronę. Podszedłem do niego. Louis spojrzał mi głęboko w oczy. Przeszedł mnie dziwny dreszcz, po czym szybko odwróciłem wzrok, rozśmieszając tym samym Louisa.
- Co cię tak śmieszy? - zapytałem.
- Oj Harry, Harry...- zaśmiał się, położył rękę na moim ramieniu i znowu spojrzał mi w oczy. Tym razem się nie odwróciłem, tylko patrzyłem na niego jak na debila. Po chwili on sam odszedł parę kroków.
- Louis, nie idź jeszcze! Chciałem cię o coś zapytać.
Lou westchnął i zawrócił w moją stronę.
- Słuchaj, co znaczyło to... No wiesz, rano - spytałem.
- Nieważne. A zresztą... Nie, nieważne.
- No powiedz...
W odpowiedzi dostałem buziaka w policzek. Odskoczyłem jak poparzony, po czym krzyknąłem:
- Nie jestem żadnym gejem!
Louis nie wyglądał na ani trochę zawstydzonego. Wyglądał raczej jakby zrobił coś, co chciał zrobić od dawna.
- Ty nie - odpowiedział ze spokojem w głosie. Z ruchu jego ust udało mi się odczytać:
- Ale ja tak.
***
W domu cały czas myślałem o tym, co zaszło na podwórku. Próbowałem uporządkować myśli, zapisując wszystko na kartce.
- Ok, czyli Louis jest gejem, nikt oprócz mnie o tym nie wie i prawdopodobnie to ja mu się podobam - mamrotałem, skrupulatnie notując wszystko na kartce. Byłem tak zajęty pisaniem, że nie zauważyłem Louisa, który wszedł do pokoju i przyglądał się temu, co piszę. Nagle przeczesał mi włosy dłonią. Odwróciłem się, próbując jednocześnie zasłonić moje notatki.
- Harry - uśmiechnął się Lou - I tak wszystko przeczytałem. Masz rację we wszystkim.
- Lou, przecież i tak nic z tego nie będzie - westchnąłem, ostrożnie wypowiadając każde słowo.
- Posłuchaj - powiedział, siadając na łóżku - Wiem, że masz do mnie kilka pytań.
- No... teoretycznie tak...
- Pytaj.
Usiadłem obok niego na łóżku.
- Więc... Od kiedy?
- Od zawsze, Harry. Od zawsze.
- Naprawdę?
- Tak. Na początku o tym nie wiedziałem. Teraz już jestem pewien.
- To dlatego nie lubiłeś Sam?
- Nienawidziłem jej z całego serca - powiedział. - Przez to, że mi ciebie zabrała.
- A ten wyjazd do Leeds? - nie odpuszczałem.
- Tylko po to, żeby spędzić z tobą trochę czasu, sam na sam, bez chłopaków. Mam nadzieję, że nie zrezygnowałeś?
- Sam już nie wiem - odpowiedziałem, a do oczu napłynęły mi łzy.
- Proszę - powiedział Lou.
- Ale ja nie jestem żadnym gejem! - prawie krzyknąłem przez łzy.
- Wiem, Harry - szepnął Louis, zbliżając swoją twarz do mojej. - Nie jesteś...
Po tych słowach musnął wargami moje usta.
Można powiedzieć, że pierwszy raz nie dla żartów całowałem się z chłopakiem.



poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt.

Więc jak tam u Was? Ja już po kolacji, po otwieraniu prezentów i ogólnie po wszystkim, ale muszę przyznać, że te święta nie są takie jak kiedyś. Po prostu brakuje mi tu paru osób, tyle. NO NIC, mam nadzieję że wasze święta są najlepsze na świecie, że się cieszycie, że spędzacie ten czas z rodziną, że nie narzekacie na brak prezentów, że pomogliście choć trochę przy przygotowaniach (xd) i że nie myślicie teraz o problemach, bo święta nie są po to. A teraz pora na rymowankę, którą przysłała mi koleżanka:
Harrego w kominie,
Jedzenia po szyję (żeby Niall za szybko nie uciekł xd)
Zielonej choinki ubranej przez Liama,
Zimnego szampana z Zaynem
I Louisa do rana :*

piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 16 część 2 ,, ... ''

~oczami Harrego~

Nagle nadjechał samochód. Wysiadł z niego człowiek w kominiarce. Bez słowa podszedł do Sam i wbił jej nóż w brzuch. Oniemiałem, podobnie jak otaczające mnie fanki. Sam powoli osunęła się na ziemię, tracąc ostatni już oddech. Samochód odjechał. Zacząłem krzyczeć. Tak głośno, że z domu wybiegła mama i Fizzy. Ktoś zadzwonił po karetkę. Przyjechała bardzo szybko, od razu zabrali Sam do szpitala. Pojechaliśmy za nimi.
***
- Harry, synku, nie płacz - próbowała pocieszyć mnie mama. Próbowałem nie płakać. Podniosłem głowę i spojrzałem na Fizzy. Siedziała na krześle i skrywała twarz w dłoniach.
Nagle z sali wyszedł lekarz.
- I jak? - zapytała moja mama.
- Przykro mi - odparł lekarz - Naprawdę mi przykro. Nie dało się nic zrobić.
W tamtej chwili Fizzy podniosła głowę, zakryła usta ręką i gdzieś pobiegła. A ja? A ja nie byłem w stanie nic zrobić. Stałem tylko i patrzyłem na lekarza. I płakałem.
***
Moja mama zadzwoniła do chłopaków prosząc ich aby jak najszybciej przyjechali. Ja natomiast próbowałem odszukać Fizzy. Gdzieś przed szpitalem wpadłem na Nialla.
- Harry... - zaczął - Ej, Harry... Co jest? Ty płaczesz?!
Opowiedziałem mu co się stało.
- Mama Sam już wie? - zapytał cicho.
- Wie...
- Przyjedzie?
- Gdzie jest reszta?
Niall nie musiał odpowiedzieć mi na to pytanie, gdyż zauważyłem Louisa i Zayna trzymających na wpół żywą Fizzy.
- Jedźmy do domu - westchnął Liam, z trudem powstrzymując łzy.
***
.. . . .. 4 dni później .. .. .... .

- Harry, gotowy jesteś?
Nie byłem gotowy. Siedziałem w fotelu i patrzyłem w okno. Po chwili poczułem czyjś dotyk na ramieniu. To Liam, ubrany w czarny garnitur.
- Chłopie, musisz się zbierać - westchnął. Nie zareagowałem. Nawet nie ruszyłem się z miejsca.
- Harry... Ja wiem, że to boli.
Spojrzałem na niego.
- Tak? - spytałem z kpiną w głosie.
***
W kościele było mnóstwo ludzi. Naprawdę całe mnóstwo. Wszyscy ubrani na czarno. Jedynie Sam, leżąca w białej trumnie, ubrana była w białą sukienkę. Miała też coś błyszczącego na ręku.
- Sam ... - powiedziałem cicho i spojrzałem na bransoletkę. ,,Sam+Harry. 4ever''
- Harry, chcesz usiąść? - zapytała mama. Pokręciłem głową, chociaż czułem, że ledwo trzymam się na nogach. Podszedłem bliżej trumny. Delikatnie ująłem rękę Sam w moją dłoń. Była zimna. Zimna i blada. Próbowałem ją ogrzać, tak jak kiedyś. Stałem tak przez dobre parę minut, aż Louis powiedział:
- Harry, powinieneś już odejść.
Wskazał na kobietę tak łudząco podobną do Sam, że aż przetarłem oczy. To jej mama. Była podtrzymywana przez 2 inne kobiety. Ona nie płakała. Ona szlochała. Drżącą ręką dotknęła policzka Sam, nachyliła się nad nim i powiedziała cicho:
- Córeczko...
***
Na cmentarzu panowała zupełna cisza, kiedy wpuszczano trumnę do grobu. Kiedy spadły na nią pierwsze grudki ziemi, usłyszałem cichy płacz mamy Sam. Moja mama musiała wyjść z nią z cmentarza. Stałem i patrzyłem. Nie byłem w stanie płakać. Opuchnięte oczy bardzo bolały. Zastanawiałem się, czemu umarła. Czym zawiniła.
Nigdy jej nie zapomnę.

_______________________________________
Taki dzisiaj smutny rozdział. [*]

niedziela, 9 grudnia 2012

Rozdział 16 część 1 ,,Oh ... My ... God ... + Holmes Chapel''

Tak jak przewidziała Fizzy, do Holmes Chapel dotarliśmy jeszcze przed 15. Przed wyjściem z samochodu Fiz wyjęła dwie pary okularów przeciwsłonecznych. Podała mi jedną. Ja głupia, oczywiście wystawiłam głowę przez okno i spojrzałam w niebo, po czym zwróciłam wzrok ku mojej przyjaciółce.
- Debilu, wiem, że nie ma słońca - westchnęła Fizzy - Odwróć się. Tu zawsze stoją fanki. Nawet jeśli Harrego nie ma w domu.
Walnęłam się otwartą dłonią w twarz. Byłam zbyt podekscytowana. Zastanawiałam się co powie o mnie mama Harrego i czy Fizzy nas nie skompromituje.
Harry zaparkował niemal przy drzwiach. Naokoło samochodu zaraz ustawił się wianuszek fanek.
- Dobra, idziemy? - zaproponował. Niepewnie wyjrzałam przez okno.
- No to na trzy-cztery  - powiedziała Fizzy.
Na trzy-cztery wysiedliśmy z samochodu i biegiem ruszyliśmy do drzwi. W ostatniej chwili udało nam się je zatrzasnąć, tuż przed nosem którejś z tych najbardziej natrętnych fanek.
Zdjęłam buty i spojrzałam na Fizzy. Potem na Harrego. Potem znów na Fizzy.
- Pani Styles! Jesteśmy!  - wydarła się moja przyjaciółka. Spiorunowałam ją wzrokiem.
- No, wejdźcie. Chyba nie będziecie tu stać? - powiedział Harry. Oczywiście Fizzy pobiegła pierwsza. Biegała od pokoju do pokoju, co chwila pokrzykując:
- Pani Styles! Gdzie pani jest?
- Zna twoją mamę? - spytałam Harrego.
- Tak. Niestety. Moja matka ją uwielbia - westchnął chłopak.
- A kto nie...
W końcu Fizzy wydała radosny okrzyk, słychać było równie radosne powitania, aż w końcu Harry zawołał:
- Mamo, też tu jestem!
I po chwili naszym oczom ukazała się niewysoka kobieta, wyglądająca na czterdzieści parę lat.
- Mamo, to jest Sam. Koleżanka - przedstawił mnie Harry. Pani Styles zmierzyła mnie wzrokiem od stóp do głów, po czym zapytała:
- A jest Niall? Zrobiłam pudding, specjalnie dla niego.
- Nie ma. Są w Londynie - odparła radośnie Fizzy.
- Dobrze, Felicite, pomóż nakrywać do stołu - poleciła mama Harrego. - A ty, Harry, chodź na słówko.
Poczułam się okropnie. Wiedziałam, że to 'słówko' będzie dotyczyć mnie. Chciałam wyjść. Chciałam, żeby Fizzy przyszła i mnie pocieszyła. Żebyśmy poszły gdzieś razem, tylko we dwie. Nie wiedziałam, co ze sobą zrobić. Usiąść, stać, iść gdzieś, pomóc w przygotowywaniach do obiadu? Z jednej strony nie chciałam się narzucać. Ale z drugiej, chciałam, żeby mama Harrego mnie polubiła. Przeszłam parę kroków i oparłam się o drzwi. A wtedy do moich uszu dotarły urywki rozmowy Harrego z mamą.
- Boże, Harry, przecież to jeszcze dziecko! Ile ona ma lat, czternaście? Nie chcę potem czytać w gazetach, że prowadzasz się z dwunastolatką!
- Ona ma prawie szesnaście. A poza tym, co cię obchodzi, z kim ja się spotykam? Mogłabyś jej okazać chociaż trochę szacunku!
Słuchałam sobie tej rozmowy w najlepsze, kiedy ktoś dotknął mojego ramienia.
- Nie ładnie tak podsłuchiwać!
Odwróciłam się. Tak, to była Fizzy. Po chwili do pokoju wszedł Harry. Był nieźle wkurzony.
- Chodź, Sam - powiedział. Z chęcią opuściłam jego dom. Fizzy była trochę niezadowolona z takiego obrotu sprawy, ale Harry powiedział jej, że jego mama chce piec z nią ciasteczka.
______________________________________________
Widzicie, nie zaniedbuję was już tak bardzo :* Jutro część 2! xx

sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 15 ,,Presents, presents everywhere!''

Siedziałam sobie z Harrym u mnie w pokoju. Włączyłam muzykę z iPoda. Zaczęłam nerwowo przeglądać rzeczy leżące na biurku.
- A, byłbym zapomniał - przerwał ciszę Harry. Odwróciłam się w jego stronę. - Sto lat.
Po tych słowach wręczył mi podłużny pakunek. Od razu zabrałam się za ostrożne odrywanie ozdobnego papieru. W paczuszce był notes i płyta. Notes od razu zwrócił moją uwagę. Był zatytułowany ,,100 rzeczy, którę lubię w tobie najbardziej'' .
- Noo... Dzięki - wydukałam. Byłam totalnie zaskoczona. Pierwszą rzeczą, którą Harry wymienił w swoim zeszycie było ' twój uśmiech' . Odruchowo uśmiechnęłam się najładniej jak potrafiłam. Harry, widząc to, zaczął się śmiać.
Chwilę później do pokoju wparowała Fizzy. Jak to ona, od razu rzuciła się na łóżko i westchnęła:
- Ale się narobiłam...
- Gdzie reszta? - spytał Harry. Fiz zmierzyła go wzrokiem i syknęła:
- Ogród.
Zauważyłam, że nie jest do niego zbyt przyjaźnie nastawiona. Kiedy Harry wyszedł, ożywiła się i zaproponowała:
- Odpakowujemy prezenty? Prooooszę, zawsze to uwielbiam!
- Ok - odparłam. Nie miałam nic lepszego do roboty, a obecność pozytywnie zakręconej Fizzy dobrze na mnie działała.
Moja przyjaciółka dorwała pierwszą lepszą paczkę, rozerwała ją i głośno wciągnęła powietrze. Wyciągnęła z niej Conversy z napisem 'I love...' i markery do odzieży. Zanim zdążyłam zaprotestować, wyjęła pierwszy lepszy marker i namazała coś na butach w miejscu kropek. Wyrwałam jej z rąk Conversy i na nie spojrzałam, próbując odczytać bazgroły.
- Co ty tu... ,,I love One Direction''? Nie no, Fiz, dzięki - powiedziałam udając złość, chociaż tak naprawdę spodobał mi się jej pomysł.
- A popatrz na drugiego buta - uśmiechnęła się Fizzy. Było na nim napisane ,,I love Fizzy T. '' . Od razu zrzuciłam moje trampki i założyłam nowe.
- Daj następną paczkę - poleciłam. -Tym razem ja chcę ją odpakować.
Kolejny prezent bardzo mi się spodobał. Był nim aparat, taki jak ten z Instagram.
- Ciekawe czy działa - mruknęłam. Fizzy szybko wyrwała mi prezent z rąk, paznokciami oderwała pokrywę baterii, sprawdziła to i owo, zrobiła mi zdjęcie i stwierdziła:
- Działa. Mówię ci, ale bajer.
Przytaknęłam.
***
Przed upływem 2 godzin byłyśmy z Fizzy przebrane w moje nowe ciuchy, tarzałyśmy się ze śmiechu po podłodze i robiłyśmy sobie zdjęcia. Na około nas walał się papier do pakowania, był po prostu wszędzie.
- Szkoda, że nie dostałam niszczarki do papieru - westchnęłam, patrząc na wszędobylskie śmieci.
- Oj tam, oj tam. I tak jedziesz z nami z powrotem do Londynu. Zaczepimy też o Holmes Chapel - powiedziała Fizzy. - Pakuj się, to jeszcze zdążymy na obiadek u mamy Harrego.
- Dobra.
Mozolnie zabrałam się za pakowanie. Wyjmowałam z szafy pojedyncze ubrania, oglądałam je kilkanaście razy, a potem powoli wkładałam do walizki. Fizzy przyglądała się temu z niezadowoleniem.
- Sam, wiesz co ci powiem? - zagaiła. Pytająco uniosłam brwi. - Nie umiesz się pakować, dziecko.
- Wiem - odparłam z uśmieszkiem.
- No weź się pospiesz, ile będziesz tych ubrań potrzebować na parę dni? Ze cztery t-shirty, o, te jeansy będą dobre, buty już masz, ten fajny sweterek co ci kupiłam, skarpetki i te de ... I już masz ! Jesteś spakowana, idziemy.
Zaśmiałam się cicho. Fizzy chwyciła moją walizkę w obie ręce i wyszła z pokoju. Szybko wzięłam torbę, wrzuciłam do niej telefon i aparat i podążyłam za przyjaciółką. Na dole czekał na nas Harry z kluczykami.
- Okłamałaś mnie - rzucił do Fizzy - Oni już pojechali.
Przez chwilę mierzyli się wzrokiem. Chcąc załagodzić sytuację, wyjęłam aparat z torebki i krzyknęłam:
- Uśmiech proszę!
Fizzy, jak to Fizzy, zdążyła w sekundę z groźnej miny zrobić słodki dzióbek do zdjęcia. Harry niestety nie, więc zdjęcie wyszło przekomicznie.
- Jedziemy? - zapytałam.
- Jedziemy, jedziemy - odparli zgodnie.
,,O proszę, chociaż raz się w czymś zgadzają'' - pomyślałam.
________________________________________________

Wreszcie wróciłam! Hahhah długo mnie nie było, ale teraz na serio mam mnóstwo pomysłów. Mam nadzieję, że o mnie nie zapomnieliście ;D Jak się podoba rozdział 15 ?

niedziela, 4 listopada 2012

KONKURS ;d


KONKURS
1. Konkurs polega na napisaniu rozdziału do tego bloga,  temat to ŚWIĘTA BOŻEGO NARODZENIA.
2. Uwzględnione muszą być postacie z poprzednich rozdziałów, można dodać własne.
3. Kiedy już to zrobisz, napisz na mój adres mailowy imharrysfan@gmail.com nowy rozdział do mojego bloga. Może być 1 część. Jak wolisz.
4. Nie zapomnij w temacie maila napisać : Konkurs 1D . No i oczywiście nie zapomnij się podpisać, nie koniecznie imieniem, może być nick, literka czy co tam chcesz. Ten podpis będzie zamieszczony pod rozdziałem, jeśli wygrasz.
5. Długość rozdziału bez znaczenia. Jeśli będzie krótki to oznacz to jako 1 część.
6. Na Wasze maile czekam do 24 grudnia. Czasu macie sporo.
7. 24 grudnia zamieszczę na tym blogu zwycięski rozdział, wcześniej poinformuję autora.
8. Mail z rozdziałem proszę opatrzyć zdaniem ,,wyrażam zgodę na publikację''. Chodzi oczywiście o publikację TYLKO na tym blogu. Jeśli nie będzie tego zdania, napiszę maila zwrotnego z pytaniem czy jest zgoda czy nie. Jeśli nie ma zgody, mail ląduje w koszu.
9. Nicki osób które nie wygrały, zostaną wymienione w poście z podziękowaniem za udział.
10. Nagroda to 5 reklam bloga POD POSTAMI NA TYM BLOGU LUB/I NA BLOGU http://lets-dance-for-a-while.blogspot.com/ . Do ustalenia ze zwycięzcą.

Jeśli są jakieś niejasności to proszę w komentarzach. Zapraszam do udziału. Naprawdę warto!

Wróciłam!!!!!!!

Ludzie bardzo was przepraszam że mnie tyle nie było ale  naprawdę jakoś nie mogłam się zebrać do pisania :/ ale teraz skoro już jestem to chciałabym wam serdecznie podziękować za wszystkie komentarze i odwiedziny podczas mojej nieobecności. Wgl przepraszam że ta notka jest tak niechlujna ale serio mi się spieszy, a chcę przypomnieć niektórym jeszcze o swoim powrocie. No więc łec mam pełen pomysłów , czyli może jeszcze dziś coś napiszę :) Muszę sobie przypomnieć  na czym skończyłam bo już wszystko pozapominałam. ;c ale nie martwcie się jakoś to będzie i blog będzie aktywny jak dawniej . Liczę że nie zapomnieliście jeszcze o mnie i serdecznie dziękuję tym, co pamiętali i od czasu do czasu odwiedzili mojego bloga chociaż żeby sprawdzić czy nic nowego nie opublikowałam. OBIECUJĘ że nadrobię straty i zaległości i nie będę was zaniedbywać ;) A tymczasem zapraszam na mojego drugiego, nieco innego bloga: http://lets-dance-for-a-while.blogspot.com/ nie jest on związany z 1D ale liczę że wam się spodoba. Od razu zaznaczam że nie opisuje tam swojej historii.
Dobra ludziska trzymajcie się ciepło, miłej niedzieli życzę a btw słyszeliście plotki że Louis oświadczył się Eleanor?!?! Ja mam nadzieję że to nie plotka bo cholernie do siebie pasują i wiedziałam że predzej czy później Lou jej się oświadczy. Niestety nie jest to ogłoszone oficjalnie (jeszcze). Dobrze więc zbijam bo jadę kurtke kupić :) Baj :)
http://lets-dance-for-a-while.blogspot.com/ - zapraszam

wtorek, 7 sierpnia 2012

Mała garść informacji .

Nie mam zbyt czasu, aby dodawać kolejne rozdziały, ale wprowadziłam parę zmian 'na szybko'. Po pierwsze, zauważyłam w Internecie, że istnieje sztuka teatralna o takim samym tytule, jak miałam poprzednio, więc zmieniłam adres url i tytuł bloga, tak na wszelki wypadek :) .
Następny post pojawi się pod koniec wakacji. Powód? Jadę do LONDYNU! Nie macie pojęcia jak się cieszę :)) . Mam wylot w niedzielę o 10.30 z lotniska Warszawa-Modlin. Trzymajcie kciuki, żebym w ciągu tych 2 tygodni spotkała któregoś z chłopców z 1D :)
Pewnie już nie napiszę w ciągu tego tygodnia. Nawet jeśli, to nie będzie to rozdział, po prostu nie mam czasu, cały czas jestem w biegu :P. Zakupy, angielski, pomoc w domu, angielski, wyjścia z przyjaciółmi, angielski i jeszcze chyba angielski ^^ .
A co tam u Was? Macie już książki do szkoły? Ja idę do 1 gimnazjum. Mam już książki i zaraz wsiadam w autobus i jadę na Warszawę Wileńską po piórnik, plecak itd. Postaram się wygrzebać coś z 1D, jeśli w Polsce nic nie znajdę, poszukam w Anglii ;p . Ehh, szkoda, że już kończą się wakacje :< .
No to pozdrawiam Was serdecznie, trzymajcie się ciepło i cieszcie się ostatnim miesiącem wakacji :* Do zobaczyska, we wrześniu prawdopodobnie :P
xXxxxXxxxxXxxxxxxxxx

piątek, 20 lipca 2012

Ogłoszenie .

Muszę zawiesić bloga. Nie ma innej opcji. Nie mam czasu pisać i mam ograniczony dostęp do kompa. Pewnie większość z was się tym nie przejmie, ale wolę to ogłosić oficjalnie.
Do pisania wrócę chyba w sierpniu. Nie obiecuję, ale na pewno tu wrócę.
Trzymajcie się ciepło, komentujcie i odwiedzajcie bloga :)
Pozdrawiam

wtorek, 10 lipca 2012

Rozdział 14 część 2 ,,Get out of my head !! ''

~ oczami Harr'ego~

Wyszedłem z domu Caggie i wsiadłem do swojego samochodu. W uszach dźwięczały mi słowa Sam ,,nie musiałam nic mieć, tylko jego''. Byłem jej coś winien. Co najmniej przeprosiny. Zachowałem się jak idiota, to fakt.
***
Zaparkowałem pod domem Sam. Sprawdziłem, czy nikogo nie ma w pobliżu i szybko wysiadłem z auta. Podszedłem do drzwi i nacisnąłem dzwonek. Otworzył Louis.
- A ty tu po co? - zapytał na powitanie. - Chcesz jeszcze bardziej zepsuć urodziny Sam?
- Lou, przestań... - westchnąłem.
- Co: przestań? Zepsułeś jej szesnastkę!
- Chcę to teraz naprawić.
- Nie naprawisz tego paroma słowami! Wiesz co? Nie z takim Harry'm się przyjaźniłem.
- Zawołaj Sam.
- Co chcesz? - usłyszałem zza pleców Louis'a.
- Sammy! - ucieszyłem się.
- Nie mów tak do mnie. Co chcesz? Szybko, bo ludzie czekają.
- Mogę wejść?
- Dobra. Idź za mną.
Posłusznie poszedłem za Sam do jej pokoju. Dziewczyna zamknęła drzwi na klucz, wskazała mi fotel, żebym usiadł, a sama usiadła na łóżku.
- Więc? - zapytała.
- Przepraszam.
- Myślisz, że tym wszystko załatwisz? Okłamywałeś mnie, kiedy jeszcze byliśmy razem. Jedno słowo tego nie naprawi.
- Co mam zrobić?
- Cofnąć czas.
- A na serio?
- Nic już nie zrobisz. Co innego jakbyś w normalny sposób powiedział mi, że nie chcesz być ze mną, to bym jeszcze mogła ci wybaczyć. Ale nie! Dowiedziałam się, że nic do mnie nie czujesz od Fizzy. Co, sławny Harry Styles boi się powiedzieć dziewczynie prawdę?
- Przez telefon mówiłaś Caggie coś innego.
- Wtedy myślałam, że jestem w stanie ci to wybaczyć.
- Kocham cię, wiesz?
- A ja cię kochałam. Ale to już koniec. Koniec, rozumiesz?
***
~powrót do narracji Sam~

Nie chciałam zmarnować na mojej Sweet 16 ani minuty dłużej. Zostawiłam Hazzę samego w moim pokoju i zeszłam do gości. Zobaczyłam, że Louis, Niall, Zayn, Liam i Perrie rozkręcają moją imprezę. Postanowiłam otworzyć drzwi do ogrodu, ponieważ było okropnie duszno. Kiedy wyszłam schować krzesła do składziku, zaczepiła mnie sąsiadka:
- Co się tam dzieje?
- Moje szesnaste urodziny, proszę pani.
- Rozumiem. Nie dałoby rady trochę ściszyć tą muzykę?
- Obawiam się, że nie. Ona jest na żywo.
- A jaki zespół gra?
- Hmm... Jakby to ująć... One Direction bez jednego członka i Perrie Edwards.
- Moja córka uwielbia One Direction!
- Kate?
- Tak! Wiesz, czy...
- Może. Może przyjść.
Po tych słowach weszłam do domu i podeszłam do Liam'a.
- Możemy się przenieść na dwór? - spytałam.
- Nareszcie! - odetchnął. - Gorąco tu.
***
Pół godziny później impreza stała się jak dyskoteka. Chłopaki i Perrie śpiewali, wszyscy tańczyli i było naprawdę niesamowicie. O dziewiętnastej stwierdziłam, że pora się przebrać w inne ciuchy. Kiedy weszłam do siebie do pokoju, zobaczyłam, że Harry gra na mojej gitarze.
- Sam - powiedział, kiedy mnie zobaczył. - Napisałem dla ciebie piosenkę.
Nie noszę modnych ciuchów,
Nie chodzę do najlepszej szkoły,
Ale wiem,
Nie jestem głupi, kochanie.
I może nie jestem gwiazdą,
Nie jeżdżę wspaniałym samochodem,
Ale wiem,
Mogę sprawić, że będziesz szczęśliwa, kochanie.

Nie wiem, czy będziesz chciała to wykorzystać
Nigdy nie byłem z dziewczyną taką, jak ty
Ale mogę podarować ci prawdziwą miłość
Dla twojego serca nie liczą się materialne rzeczy.

Podaruję ci moją piosenkę
Te słowa są dla ciebie.
Zaśpiewam ci, co czuję
Moja dusza, to jest prawdziwe
Jest wiele rzeczy na świecie,
Których nie mogę ci dać, dziewczyno
Ale wszystko co mogę zrobić
(Co mogę zrobić)
To podarować ci tą piosenkę.

Wiem, że jesteś wyjątkowa
Ale jest coś, czego ci brakuje
Twojej własnej melodii,
Kochanie.

Nie wiem, czy będziesz chciała to wykorzystać
Nigdy nie byłem z dziewczyną taką, jak ty
Ale mogę podarować ci prawdziwą miłość
Dla twojego serca nie liczą się materialne rzeczy.

Podaruję ci moją piosenkę
Te słowa są dla ciebie.
Zaśpiewam ci, co czuję
Moja dusza, to jest prawdziwe
Jest wiele rzeczy na świecie,
Których nie mogę ci dać, dziewczyno
Ale wszystko co mogę zrobić
(Co mogę zrobić)
To podarować ci tą piosenkę.

Podaruję ci moje serce,
Moją duszę,
Moje słowa, kochanie.
Śpiewam to,
Czego nie mogę powiedzieć.

Podaruję ci moją piosenkę,
Te słowa są dla ciebie, kochanie.
Kochanie, zaśpiewam ci, co czuję,
Moja dusza, to jest prawdziwe.

Podaruję ci moją piosenkę
Te słowa są dla ciebie.
Zaśpiewam ci, co czuję
Moja dusza, to jest prawdziwe
Jest wiele rzeczy na świecie,
Których nie mogę ci dać, dziewczyno
Ale wszystko co mogę zrobić
(Co mogę zrobić)
To podarować ci tą piosenkę.

- Jezu... - szepnęłam, kiedy skończył.
- Mów mi Harry - powiedział z zadowoleniem.
Nagle zniknęła cała złość na niego. Ta jedna piosenka sprawiła, że miałam ochotę rzucić się mu na szyję.
- To jest piękne... Naprawdę - stwierdziłam wzruszona.
- Jeszcze raz przepraszam. Kocham cię.
- Już ok. Tylko nigdy więcej kłamstw.
- Nigdy.
Po tych słowach przytuliliśmy się. Takie chwile, jak ta, mogłyby trwać wiecznie.

Rozdział 14 część 1 ,,Get out of my head !! ''

Nie mogłam uwierzyć, że Harry mnie zdradza. Nie mogłam i nie chciałam.
- Wiem, że będzie ciężko, ale musisz się z tym pogodzić - westchnęła Fizzy. Przytknęłam.
- Po co mówił, że kocha? Że będzie zawsze? Że nie przeszkadza mu różnica wieku? - spytałam ze łzami w oczach. Zanim Fizzy zdążyła odpowiedzieć, rozległo się pukanie do drzwi. Podeszłam do nich, przekręciłam klucz i zobaczyłam Juliet.
- Patrz, co dostałaś! - wykrzyknęła, wymachując mi przed oczami biletami na koncert One Direction.
- Sorry, Juliet - wtrąciła się Fizzy. - Chciałam pogadać z Sam na osobności.
- Zejdź zaraz do nas - poprosiła Jula i skierowała kroki w stronę Rick'a, naszego kolegi z klasy.
- Muszę porozmawiać z tą całą Caggie - stwierdziłam, gdy Fiz zamknęła drzwi.
- Mogę załatwić ci jej numer. Co chcesz jej powiedzieć?
- Że....Że zabrała mi moje największe szczęście - powiedziałam, z trudem hamując łzy.
- Na pewno chcesz z nią gadać?
- Tak.
Fizzy wyjęła telefon, wystukała numer i oznajmiła:
- Dzwonię do Louis'a.
- Mogę ja z nim pogadać?
- Pewnie - odparła i wręczyła mi komórkę. Lou odezwał się po kilku sygnałach:
- Co tam, Fiz? Powiedz Sam, że już...
- To ja. Sam.
- Już do ciebie jedziemy.
- Wszyscy? - zapytałam, nie kryjąc zdziwienia.
- No... Nie zupełnie. Bez Harr'ego.
- Gdzie on jest?
- U Ca... U siostry. Tak. Harry jest u siostry.
- Wiem o wszystkim - odparłam. - Daj mi numer Caggie.
Louis podyktował mi numer z telefonu Zayn'a.
- Co chcesz zrobić? - zapytał.
- Dzwonię do niej.
Po tych słowach się rozłączyłam i wybrałam numer Caggie.
- Co chcesz, Fizzy? - usłyszałam w słuchawce głos... Harr'ego.
- Nie rozmawiasz z Fizzy - oznajmiłam chłodnym głosem.
- Sam?!
- Harry, wiem o wszystkim - powiedziałam ze spokojem w głosie.
- Czyli wiesz?
- Dlaczego mi nie powiedziałeś, że nie chcesz ze mną być?
- Nie chciałem cię zranić.
- Daj mi Caggie.
- Ale...
- Chcę z nią rozmawiać.
Usłyszałam, jak podaje telefon Caggie i mówi ,,Włącz głośnik''.
- Tu Caggie - oznajmiła. - Co chcesz?
- Chciałam ci tylko powiedzieć, że zabrałaś mi moje największe szczęście.
- Jaka szkoda... - powiedziała z ironią w głosie. - Coś jeszcze?
- Tak. Wiem o Harr'ym wszystko. Naprawdę. Potrzebuję go nadal, bo nie przestałam go kochać i jestem w stanie mu to wybaczyć. Nie musiałam nic mieć. Tylko jego. Mi zależało, naprawdę. A tobie tylko na tym, żeby iść z nim do łóżka i potem pochwalić się tym dziennikarzom. Dziękuję, że zjebałaś. Dziękuję.
Po drugiej stronie zapanowała cisza. Usłyszałam tylko, jak ktoś otwiera i zamyka drzwi. Domyśliłam się, że to Harry. Rozłączyłam się.
- Lepiej ci? - zapytała Fizzy.
- Tak. Znacznie lepiej.
- Chodź do ludzi.
Zgodziłam się.
 Na dole zauważyłam, że Rick Martin nie odstępuje mnie na krok, ku wielkiemu niezadowoleniu Juliet. Mając dość jego adoracji, zgubiłam go w tłumie. Nawet na chwilę przestałam myśleć o Harrym. Kiedy siedziałam z Fizzy przy stole, usłyszałam dzwonek do drzwi. Pobiegłyśmy otworzyć.
- Jesteście! A jednak! - krzyknęłam na widok Louis'a, Zayn'a, Niall'a, Liam'a, Danielle, Eleanor i Perrie.
- No pewnie, że jesteśmy! To twoja szesnastka! - odparła Perrie, całując mnie w oba policzki. Następnie spojrzałam na jej strój.
- Wow - powiedziałam. - Super wyglądasz.
Danielle też była ubrana po prostu prześlicznie. A Eleanor - nie gorzej. Wszyscy złożyli mi życzenia i poszli do salonu. Nagle rozległ się potężny pisk i zobaczyłam chłopców uciekających przed wrzeszczącymi fankami. Zaśmiałam się. Niestety, nadal odczuwałam brak Harr'ego.

poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 13 ,,I kill my birthday cake!"

Dni w domu chłopaków mijały bardzo szybko. Tak szybko, że nim się obejrzałam, nadszedł dzień 23 sierpnia. Dzień przed moimi urodzinami. I też dzień powrotu. Juliet miała szansę zostać dłużej, z Niall'em. Nie skorzystała. Wolała jechać ze mną.
***
- Wszystko spakowane? - zapytał Harry po śniadaniu.
- Tak - odparłam ze wzrokiem utkwionym w ścianie.
- Sammy, przecież jutro się zobaczymy! - próbował mnie pocieszyć mój chłopak.
- Wiem, ale... Ja nie chcę wracać. Ja chcę zostać tu, w Londynie.
- Skończysz szkołę i się tu przeprowadzisz.
Chcąc uniknąć odpowiedzi, zbiegłam do kuchni. Ze względu na wygodny ubiór całkiem szybko pokonałam pięćdziesiąt schodków. Na dole zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że powinnam pożegnać się z moim chłopakiem. Zawróciłam. Harry siedział w swojej sypialni. Zapukałam i nie czekając na ,,proszę'' weszłam do środka.
- Co tam, mała? - zapytał.
- Nic. Chciałam się pożegnać - odparłam.
- Jutro się zobaczymy. Rozdałaś zaproszenia na najlepszą Sweet 16 w historii Sweet 16s?
- Tak...
- Ile osób zaprosiłaś?
- Nie licząc was, Danielle, Eleanor, Perrie i Juliet, około siedemdziesięciu.
- Pomyśl o imprezie. To będzie najlepsza biba w historii!
- No wiem...
- Sam, pora jechać! - usłyszałam z dołu głos Louis'a.
- Zejdziesz ze mną do holu? - zwróciłam się do Hazzy. Przytaknął.
***
Do Exeter jechałyśmy pociągiem.
Na miejscu byłyśmy o 3 po południu.
- Nocujesz? - zapytałam Juliet.
- Nawet jakbyś mi tego nie zaproponowała, to i tak bym spała u ciebie - oznajmiła moja przyjaciółka, robiąc szybki przegląd lodówki.
- Dobra - powiedziałam, wsadzając do mikrofalówki mini-pizzę. - Mamy kilkanaście godzin, żeby ogarnąć dom.
- Rozumiem, że liczysz na pomoc? - upewniła się Jula.
- Nie! Ty się połóż na kanapie, ja może zrobię ci coś do picia, przyniosę kocyk, posprzątam dom i w międzyczasie przeczytam ci bajkę, co? - odpowiedziałam ironicznie. Juliet westchnęła i powiedziała:
- Co mam robić?
W odpowiedzi wyjęłam notes i ołówek. Notowałam przez dłuższą chwilę, aż w końcu przeczytałam:
- Ja odkurzam, robię zakupy i zmywam podłogę. Ty myjesz okna, ścierasz kurze i czyścisz lustra.
- Zaczynajmy lepiej - poradziła Jula. - Jeśli chcemy skończyć przed północą.
***
Obudziłam się rano na kanapie. Przetarłam oczy, podniosłam się na łokciach, przeciągnęłam się i wstałam. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć ciepły, poranny prysznic.
  Kiedy wyszłam z toalety, zobaczyłam, że Juliet rozkłada na stole jedzenie. Mamy półtorej godziny, pomyślałam.
Po skończeniu wszelkich przygotowań, postanowiłam przebrać się w ciuchy kupione specjalnie z okazji urodzin. Juliet też. Miała na sobie zestaw z ciuchów, które własnoręcznie przerobiła.
***
O 12 zaczęli się schodzić goście. Kiedy byli już prawie wszyscy, zobaczyłam...
- Fizzy? - krzyknęłam. W głębi duszy chciałam, żeby przyszła. Chciałam z nią pogadać.
- Sam, nic się nie stało. Miałaś rację. Ja cię do tego namówiłam. Już jest ok.
Zdziwiłam się, słysząc te słowa z ust Fizzy.
- No i sto lat - dodała z uśmiechem, wręczając mi niewielki pakunek. Mama, do której wcześniej dzwoniłam, radziła mi, żeby odkładać prezenty do oddzielnego pokoju.
- Fiz, na pewno ok? - upewniłam się.
- Tak!
- A w ogóle to masz świetny strój.
- Dzięki.
 Impreza rozkręciła się bardzo szybko. Jednak ja ciągle siedziałam przy oknie i czekałam na Harr'ego. Mijały minuty, a ja nadal łudziłam się, że w końcu zobaczę jego samochód pod moim domem. Obiecał, myślałam. Obiecał, że będzie.
- Sam - poczułam czyjąś rękę na ramieniu. - On nie przyjedzie.
Odwróciłam się i zobaczyłam Fizzy.
- Louis mi powiedział - kontynuowała. - Harry nie przyjedzie.
- Jak... Dlaczego? - byłam bliska płaczu.
- Nie wiem... Tego nie chciał zdradzić.
Wyjęłam z kieszeni spodni komórkę. Przejrzałam wszystkie sms-y. Potem mms-y. Maile też. Żadnej wiadomości od Harr'ego.
- Obiecał, że będzie! - krzyknęłam, patrząc na Fizzy. - Chodź, chodź ze mną do mnie do pokoju.
Fizzy posłusznie podreptała za mną do mojej sypialni. Zamknęłam drzwi i wybuchłam płaczem. Fiz mnie przytuliła i powiedziała:
- To było do przewidzenia.
- Ale...Ale dlaczego?! Przecież jesteśmy parą... - wciąż nie mogłam zrozumieć powodu, dla którego Harry nie przyszedł.
- Posłuchaj - westchnęła Fizzy. - Ja wiem czemu.
Spojrzałam na nią wyczekująco.
- Caggie Dunlop - powiedziała.
- Kto to?
- Harry cię zdradza właśnie z nią.
- CO?!
___________________________________________
Miałam wenę :) Mam nadzieję, że się podoba :P

Rozdział 12 ,,Youth is like diamond in the sun''

Z Harr'ym poszliśmy do francuskiej restauracji o bardzo dziwnej i długiej nazwie.
- Co to jest?  - spytałam, wskazując na nazwę ,,pommes de terre'' w menu.
- Nie wiem - przyznał Harry - Ale chyba ziemniaki.
- A to? - tym razem chodziło mi o ,,escargots''.
- Tego nie bierz - powiedział. - To ślimaki.
Skrzywiłam się i powiedziałam:
- To ja chyba wezmę pieczone ziemniaki. - oznajmiłam. - Mam zamówić?
- Jeśli chcesz. Ale uważaj, tu się mówi po francusku.
- W podstawówce uczyłam się francuskiego i chyba coś jeszcze pamiętam.
Kiedy podszedł kelner, zapytałam:
- Vous pouvez passer une commande? *
- Bien sûr, madame. ** - odpowiedział kelner.
- Je demande pour une pomme de terre cuite et collègue filet de poulet. ***
- Est-ce tout? ****
- Oui, je vous remercie. *****
Kiedy kelner odszedł, odetchnęłam z ulgą.
- Nienawidzę francuskiego - powiedziałam.
- Czemu? - spytał Harry.
- Słyszałeś moją wymowę? - zapytałam.
- Przestań. Jesteś niezła we francuskim. Naprawdę.
- W podstawówce miałam z niego czwórkę. Przez wymowę!
***
- Harry - zaczęłam, kiedy wyszliśmy z restauracji. - To prawda, że...
- Że?
- Że zawsze całujesz dziewczynę na pierwszej randce?
- Może -  powiedział i uśmiechnął się zalotnie. - A co?
- Nie... Tak tylko pytam.
- Ładnie wyglądasz - pochwalił.
- Dzięki. Ty też.
- Wracamy do domu?
- Tak. Możemy.
***
Pod domem Harry zatrzymał się. Wziął mnie za rękę i zapytał:
- Fajnie było, co nie?
- No pewnie - odparłam.
- Nasza pierwsza randka, co?
- Harry, ale ja czegoś nie rozumiem.
- Czego?
- My jesteśmy parą?
- Żadnej dziewczynie nie mówiłem tego na poważnie, ale... Kocham cię.
- Czyli tak? - zapytałam zaskoczona.
- No mówię, że cię kocham.
- Nie wiem, czy mogę ci wierzyć...
W odpowiedzi Harry mnie pocałował.
- Dobra, jednak wierzę.
Wzięliśmy się za ręce i poszliśmy do domu. Drzwi otworzyła nam Danielle.
- Ładnie wyglądasz - powiedział Harry na przywitanie. Rzeczywiście, Danielle wyglądała ślicznie. Ubrana była w bardzo elegancki zestaw, więc wywnioskowałam, że przerwaliśmy jej randkę z Liam'em. Od razu pobiegłam do siebie na górę. Włączyłam telewizję. Leciał jakiś nudny film, obejrzałam jego połowę i chyba zasnęłam.

niedziela, 8 lipca 2012

Rozdział 11 ,, So many songs we forgot to play''

Po śniadaniu poszłam się przebrać. Wybrałam dosyć ładny zestaw, po czym ponownie zeszłam na dół. Na kanapie siedział Harry.
- Czy ja z kimś spałem w nocy?! - zapytał na powitanie.
- Jej numer masz na lustrze - oznajmiłam, a Harry pobiegł do siebie do pokoju. Kiedy on wyszedł, zobaczyłam Eleanor.
- Eleanor Calder? - wytrzeszczyłam oczy.
- Cześć, Sam.
Zmierzyłam Eleanor wzrokiem od stóp do głów. Stwierdziłam, że dziewczyna ma świetne ciuchy. Ubrana była na luzie i wyglądała super.
- Zjesz coś? - zaproponowałam.
- Nie, dzięki. Kiedy Louis wstanie, idziemy razem do restauracji.
Nie zdążyłam jej odpowiedzieć, bo usłyszałam dzwonek do drzwi i pobiegłam otworzyć. W drzwiach stała...
- Juliet?! - prawie krzyknęłam.
- Wróciłam...
- Jak ty wyglądasz!
- Nie spałam w nocy.
- Czy ty masz na sobie... piżamę?!
- Niall kazał szybko się pakować.
- Chodź! Musisz się przebrać. W ogóle to gdzie masz walizkę?
- Niall zaraz przyniesie.
Poczekałyśmy na Niall'a, po czym Jula pobiegła się przebrać. Wróciła ubrana w nowe ciuchy, których wcześniej nie widziałam. Domyśliłam się, że są one wynikiem zakupów z Niall'em.
- Jest siódma rano. Czemu tak wcześnie wróciliście?
- Samolot mieliśmy na piątą rano. Prawie zaspaliśmy - wyjaśnił Niall, siadając orzy stole.
***
Po obiedzie przygotowanym przez chłopaków, Harry zawołał mnie na chwilę do siebie. Kiedy weszłam do jego pokoju, powiedział:
- Chciałbym, żebyś poszła ze mną na randkę.
Oniemiałam. Kiedy szok ustąpił, powiedziałam:
- Bardzo chętnie.
Po czym popędziłam do pokoju Louis'a, gdzie chciałam zastać Eleanor. Dziewczyna układała swoje rzeczy w szafie.
- Musisz mi pomóc! - wypaliłam, akcentując pierwsze słowo.
- W czym?
- Idę na randkę z Harry'm. I nie mam się w co ubrać.
- Poczekaj...
Eleanor wyjęła  z szafy kilka rzeczy, obejrzała i stwierdziła:
- W tym będziesz wyglądała niesamowicie.
Przymierzyłam sukienkę i buty.
- Els - zaczęłam - Nie sądzisz, że za wysoki obcas?
- Nie!  - usłyszałam w odpowiedzi.
Godzinę później, umalowana i uczesana przez Eleanor, byłam gotowa do wyjścia.
______________________________________
Sorry, że taki krótki ;c Ale chciałabym dzisiaj dodać jeszcze jeden, ale nie obiecuję .

Rozdział 10 część 2 ,,I wanna feel your love''

- Harry, weź na głośnik - poleciłam, kiedy mój chyba-chłopak wybrał numer do pani Horan. Harry przytaknął, a po chwili w słuchawce rozległ się głos pani Maury Horan:
- Halo?
Zaśmiałam się, bo mama Niall'a śmiesznie przeciągnęła ostatnią literę, co w połączeniu z irlandzkim akcentem dawało rozbrajający efekt.
- Ciociu, czy Niall jest w domu? - zapytał Harry.
- A kto mówi?
- Harry! Harry Styles.
- Jaki Harry?
Hazza westchnął i powiedział:
- Ten w lokach.
- Aa! Już wiem! Hazzuś!
- Jeszcze raz: czy Niall jest w domu?
- Tak, a czemu pytasz?
- A jest z nim może taka dziewczyna? Blondynka, lat piętnaście?
- Julcia?
- Tak!
- Są obydwoje. Słońce, chcesz z nimi porozmawiać?
- Jeśli można...
Usłyszałam jak pani Maura woła swojego syna i Juliet.
- Halo?
- Niall!- krzyknęliśmy do słuchawki.
- Co tam?
- Człowieku! Nie mogłeś powiedzieć, że jedziesz do Irlandii?!
- Skąd wiedzieliście, że tu jesteśmy??
Liam i Harry spojrzeli na mnie, a ja powiedziałam:
- Przeczucie.
- Macie wracać! - dodał Liam. - Wszyscy was szukają!
- Stęskniłem się za domem. To chyba normalne, co nie?
- Dobra, to chociaż przyślij tu Juliet.
- Nie - oznajmił Niall z maksymalnym spokojem w głosie.
- Co?
- Nie. Ona woli tu zostać.
Po tych słowach Niall przerwał połączenie. Ja i chłopaki siedzieliśmy bez ruchu wpatrzeni w telefon leżący na stole.
- Zadzwońcie do chłopaków - przerwałam ciszę. - Niech już nie szukają. I do Paula.
***
Do Louisa dodzwoniliśmy się po godzinie.
- Halo? - usłyszeliśmy w słuchawce kobiecy głos.
- Els? - zapytał Harry.
- Harry? - zapytał ,,głos''. ,,Eleanor'' - powiedział bezgłośnie Harry.
- Powiedz reszcie, że Niall i Juliet są w Irlandii.
- Skąd wiesz?
- Gadałem z matką Niall'a.
- Dobra, dobra. Pa.
- Chodźmy gdzieś - powiedział Harry, kiedy Eleanor się rozłączyła.
- Gdzie? - spytałam.
- Do klubu nocnego.
- Nie wpuszczą mnie.
- A zakład?
- Harry, nie...
- Będzie fajnie. No chodź!
***
Godzinę później siedziałam już w klubie, na pluszowej kanapie i popijałam colę. Chcąc nie chcąc uległam namowom Harr'ego. Liam został w domu, chciał o czymś porozmawiać z Zayn'em. Patrzyłam, jak jakaś blondynka klei się do Hazzy. Nie byłam zazdrosna, bo w sumie nie byliśmy oficjalnie parą. A poza tym Harry był pijany.
- Zobacz, to chyba ta od Harr'ego - usłyszałam. Odwróciłam się i zobaczyłam dwa plastiki pochłonięte dyskusją o mnie. Jedna z nich zauważyła, że się odwróciłam i zapytała:
- Ile ty masz lat, dziecko?
- Pomnóż pięć przez sześć, podziel przez dwa i dodaj trzy czwarte - oznajmiłam i z uśmiechem przyglądałam się, jak jedna z nich wyjmuje telefon z kieszeni i liczy na kalkulatorze.
- Piętnaście?!
- No brawo.
- A nie za młoda czasami jesteś dla niego?
Chcąc uniknąć odpowiedzi na to pytanie, oznajmiłam:
- Rozmazałaś się. I ty, ty w białym, też.
Roześmiałam się widząc jak obie biegną do łazienki to sprawdzić.
***
Obudziłam się wcześnie rano w swoim łóżku. Przeciągnęłam się i wstałam. Poszłam do pokoju Harr'ego, żeby sprawdzić, czy już wrócił z imprezy. W jego pokoju zastałam kogoś jeszcze. Tym ,,kimś'' był jeden z tych dwóch plastików, które poznałam w klubie. Harry spał jak zabity, więc postanowiłam skorzystać z okazji, podeszłam do łóżka i potrząsnęłam śpiącą dziewczyną. Otworzyła oczy, a ja powiedziałam:
- Ubieraj się i won.
Podniosła się i opierając się na łokciach szepnęła do Harr'ego:
- Byłeś zajebisty, mój numer jest na lustrze, gdybyś chciał to powtórzyć.
Spojrzałam na lustro. Pani plastik wymalowała na nim szminką swój numer.
- Dobra, zbieraj się - rozkazałam.
- No już, już.
Wyszłam z pokoju i poszłam zobić sobie coś do jedzenia.

Rozdział 10 część 1 ,,I wanna feel your love''

Harry zabrał mnie na zwiedzanie Londynu. Muszę przyznać, że to jedno z najpiękniejszych miast, jakie w życiu widziałam. Byłam już tu przejazdem, ale to przecież nie to samo, co zwiedzanie w towarzystwie tej wyjątkowej osoby.
W ciągu dwóch godzin zdążyliśmy zobaczyć Big Ben, pałac Kensington, Tower of London, Dominion Theatre, most Golden Gate i wiele innych. Naszą wycieczkę zakończyliśmy w McDonald's popijając colę.
- To jak? - zapytał Harry.
- Co: jak?
- Wiesz już, że mi się podobasz.
- No taak... A co?
- A ja tobie?
Zastanawiałam się, czy powiedzieć mu prawdę, czy skłamać.
- Szczerze? - spytałam.
- No a jak!
- Więc... Tak.
I zanim zdążyłam się zorietnować, Harry przysunął się do mnie i mnie pocałował. Byłam zdezorientowana i kompletnie zdziwiona, szczególnie, że inni zaczęli nam robić zdjęcia.
- Chodźmy stąd - powiedział Harry. Przytaknęłam. Byłam szczęśliwa, ogromnie szczęśliwa. Nie wiedziałam, czy już jesteśmy parą.
***
W domu zastaliśmy tylko Louisa.
- A gdzie są wszyscy? - spytałam.
- Szukają Juliet i Niall'a.
- CO?!
- Uciekli.
- Skąd wiesz?
- Niall przysłał mi sms-a.
- Że...?
- Że mamy ich nie szukać i że nie będzie ich w domu kilka dni.
- Czemu uciekli?
- Paul powiedział, że nie ma żadnych romansów z fankami, co najwidoczniej nie spodobało się Niall'owi.
Spojrzałam na Harr'ego, który uśmiechnął się szeroko.
- Powinieneś powiedzieć Paul'owi - zwróciłam się do Liam'a.
- Już powiedziałem, szuka ich.
- Gdzie mogli się schować? - spytał Harry.
- Moment... - powiedziałam - Chyba wiem. Nie... To raczej niemożliwe.
- Mów! - ponaglił Liam.
- Mullingar - wypaliłam.
- Że niby mieli lecieć do Niall'a do domu? - zapytał Liam.
- Nie wiem!
- Liam, ale tak mogło być.
- Dzwonię do mamy Niall'a - oznajmił Liam.
__________________________________
Część pierwsza xd Co wy na to?

sobota, 7 lipca 2012

Inaczej niż zwykle x2 : Trochę o 1DFlyingStart

Chciałam wziąć w tym udział, baaaardzo chciałam. Nawet rodzice się zgodzili ! Dobra, jest radość, chęci i nadzieja; wchodzę na stronkę konkursową, pytanie bardzo łatwe, chyba aż za łatwe. Coś mnie tknęło żeby przeczytać regulamin. No i się okazało, że 1DFlyingStart jest dla brytyjskich fanów :( I tylko dla tych, którzy skończyli 18 lat... Moim zdaniem to niesprawiedliwe. Ciekawe ile osób się zgłosi? Directionerki są zazwyczaj w wieku 12-16 lat, tak mi się wydaje... Jezuu, ale to i tak jest jedno wielkie chamstwo ! Siedzę na Twitterze i czytam wpisy powiązane z konkursem. Pośród kilkuset Tweetów znalazłam chyba 1, w którym pisało, że dana osoba zgłosiła się do konkursu. Ja myślałam, że 1DFlyingStart będzie dla wszystkich fanek! Czemu, CZEMU od 18 lat? Znalazłam też Tweet do tego pytania nawiązujący. Pytanie: Dlaczego ten konkurs jest od 18 lat? Odpowiedź: Żeby któryś z chłopaków mógł później legalnie przelecieć fankę. Śmiałam się z tego, mimo że jest to trochę chamskie. Dobra, zrozumiałabym, gdyby potrzebna była pisemna zgoda rodziców, albo żeby to było chociaż od 13 lat! Myślę, że ten konkurs to jeden wielki niewypał i liczę, że w przyszłości zmienią się zasady. Pozdrawiam!

Co sądzicie o moim zdaniu na ten temat? Podzielacie je, czy może wasze jest zupełnie odmienne? Piszcie w komentarzach.

Inaczej niż zwykle : Czy Niall przesadził?

Wiecie zapewne, że Niall na lotnisku w Irlandii spotkał swoje fanki. I chyba wiecie, jak je nazwał. Powiedział: ,,Jesteście deszczem p*izd''. Następnego dnia, na swoim Twitterze napisał: really sorry I caused any offence. I was just banter with fans.
To znaczy, że przeprasza i to było tylko przekomarzanie się z fanami. Moim zdaniem, nawet jeśli nie chciał nikogo urazić, to i tak nie pownien używać tego słowa. A jeśli już, to nie powinien przepraszać ich na TT. Powinien przeprosić każdą z osobna za swoje zachowanie, które było po prostu żałosne.

A wy co o tym sądzicie ?

piątek, 6 lipca 2012

Rozdział 9 ,, Catch me, if you can''

Następnego dnia wstałam o dziewiątej. Postanowiłam nie schodzić jeszcze na dół. Zaczęłam się zastanawiać, kogo ma na oku Harry. Może Cher Lloyd? Tak, raczej ją. Przecież kiedyś ich coś łączyło, a na starej miłości nie siada kurz. Ej. Zaraz, pomyślałam. Czemu koniecznie chcę wiedzieć, w kim kocha się Harry? Postawiłam się w sytuacji, gdyby Hazza był na przykład chłopakiem Cher. Od razu poczułam ukłucie w sercu. O nie, pomyślałam. Ja nic do niego nie czuję. To zdanie zaczęłam powtarzać jak mantrę. Im więcej razy je wymówiłam w myślach, tym bardziej przekonywałam się, że jest ono nieprawdziwe. W końcu byłam już pewna, że Harry Styles nie jest mi obojętny. Ale i tak mógł pozostać co najwyżej moim przyjacielem. Z reguły woli starsze kobiety, a ja jestem młodsza. I to o trzy lata.
***
Po śniadaniu Juliet spytała mnie:
- Ej... Jeśli podoba mi się chłopak, to wypada zrobić pierwszy ruch?
- Chodzi o Niall'a?
- Może...
- No pewnie! Powiedz mu, że ci się podoba.
- A ty z Harrym coś już...? - zapytała, ale widząc moją minę dodała - Nic?
- Na razie - powiedziałam.
- Ty w ogóle coś do niego czujesz?
- Nie wiem... Może tak, ale nie jestem pewna. Poczekam.
- Dobra. Ja zaraz wychodzę z Niall'em, więc idę się przebrać.
Poczłapałam do swojego pokoju. Naszła mnie chęć na wyjście z Harr'ym. Rozczesałam włosy, poprawiłam grzywkę i poszłam do pokoju Harr'ego. Zapukałam i weszłam do środka, nie czekając na słowo ,,proszę''. Harry stał przed lustrem bez koszuki. Od razu się cofnęłam, ale on powiedział:
- Zostań, jeśli chcesz.
Usiadłam na łóżku.
- Co chciałaś? - zapytał.
- No... bo chciałam spytać... czy nie poszedłbyś gdzieś ze mną dzisiaj? - wypaliłam jednym tchem i spuściłam wzrok.
- Spoko. Bardzo chętnie - odrzekł Harry z uśmiechem - To gdzie idziemy?
- Wybieraj. Ja tu za bardzo nie znam miejsc wartych zobaczenia.
- Ubiorę się i idziemy, ok?
- Ja jeszcze pójdę się przebrać.
- Nie... Nie idź. Teraz wyglądasz fajnie. Naprawdę.
Uśmiechnęłam się w duchu. Przypomniałam sobie o dziewczynie, która podoba się Harr'emu. Akurat nadarzyła się świetna okazja, by go o nią spytać. Może zdradzi chociaż imię...
- Harry - zaczęłam niepewnie - Wczoraj mi powiedziałeś, że podoba ci się jakaś dziewczyna. Możesz mi powiedzieć, jak się ona nazywa? Chociaż imię.
Hazza usiadł obok mnie, spojrzał mi w oczy aż mnie ciarki przeszły i powiedział:
- A mogę ją opisać?
Przytaknęłam.
- Ma rude włosy i jasną karnację. Jest niewysoka i ma piękne oczy.
- Jak się nazywa? - zupełnie nie mogłam skojarzyć, o kogo mu chodzi.
- Sam.
- A fajna jest?
- Sam...
Wtedy przypomniałam sobie, że to ja nazywam się Sam i mam rude włosy.
- Ja? - zapytałam z niedowierzaniem w głosie.
- Możliwe - powiedział z zadziornym uśmiechem. -  Dobra. Tak, o ciebie chodzi. Podobasz mi się.
Po tym, co usłyszałam, ledwo łapałam oddech.
- I co dalej? - spytałam, kiedy mój puls powoli wracał do normy.
- Nie wiem. To już od ciebie zależy.
__________________________________
Niezbyt długi, ale musi wystarczyć ;> Zgodnie ze zwyczajem, jutro ukaże się kolejny rozdział. Piszcie, co sądzicie. ;)

czwartek, 5 lipca 2012

Rozdział 8 część 2 ,,I need that one thing''

Następny dzień postanowiłam spędzić z Juliet. Niestety, Harry popsuł moje plany. Chciał mnie wyciągnąć do kina na ,,Love actually''. W końcu mu uległam. Po drugim śniadaniu wyszliśmy.
- Fajnie, że idziemy do kina, co nie? - zapytał. Przytaknęłam.
- Nie cieszysz się - stwierdził z wyrzutem. - Dlaczego się nie cieszysz?!
Powodem była Fizzy. Było mi nadal okropnie głupio.
- Koniecznie chcesz wiedzieć? - westchnęłam.
- Tak.
Zatrzymaliśmy się i zaczęłam opowiadać:
- Wtedy, co miałam iść zarabiać z Fizzy, my nie poszłyśmy ubiegać się o posadę modelek. Fizzy zaprowadziła mnie na parking i powiedziała, że jeśli ktoś się zatrzyma przy nas, podchodzimy do niego, dajemy się podotykać, bierzemy kasę i idziemy. W końcu zatrzymał się samochód. Było w nim dwóch facetów. Wsiadłyśmy z nimi do samochodu, a kierowca wtedy chciał nas wywieźć kawałek za miasto, zobaczyłam, że Fizzy się boi i też spanikowałam. I...wyskoczyłam z samochodu, zostawiając Fizzy samą.
Harry popatrzył mi w oczy i powiedział:
- Dobrze zrobiłaś.
- Co?
- Nie zadawaj się z Fizzy. Proszę. To ćpunka i...
- ĆPUNKA?
- Tak, sama ci o tym powie.
- Jezu, ale i tak jest mi wstyd, że zostawiłam Fizzy samą.
Po tych słowach zauważyłam, że stoimy na środku chodnika, trzymamy się za ręce i patrzymy sobie w oczy. Podzieliłam się moimi spostrzeżeniami z Harrym.
-No to co...  - powiedział - Paparazzi pomyślą, że jesteś fanką. Proszę, odpuśćmy ten film. Widziałem go tysiące razy.
- Dobra, no to gdzie idziemy?
- Połazić. Może przy odrobinie szczęścia spotkamy Zayn'a i Perrie, albo Juliet i Niall'a.
- To oni są razem?! - prawie krzyknęłam.
- Jeszcze nie. Ale będą.
***
- Opowiedz mi o swoich byłych - poprosiłam, gdy spacerowaliśmy po parku.
- Moich byłych? Cóż, sporo ich było...
- No to dawaj od najwcześniejszej. Tej blondynki z czasów X-Factora.
- Felicity Skinner? Nie wiem, co to było, myślałem, że ją kocham. Kochałem. Ale zerwaliśmy... Już nawet nie pamiętam, dlaczego. Potem była Caroline Flack, prawie dwa razy starsza ode mnie, byłem z nią tylko dlatgo, że była dobra w łóżku - tu uśmiechnął się znacząco, jakby powracały dawne wspomnienia. - Genialna...
- A Emma Ostily? - zapytałam.
- Z nią nic zupełnie mnie nie łączyło. I ostatnia to Emily Atack.
- Podobno Harry Styles nie może mieć dziewczyny? - uśmiechnęłam się.
- Harry Styles będzie sam o tym decydował.
- Masz którąś na oku? - nie wytrzymałam i musiałam zapytać.
- Szczerze? Tak, mam.
- Szczęsciara - wyrwało mi się.
- Co mówiłaś?
- Nic, nic. Kogo masz na oku?
- Tajemnica - powiedział i posłał mi czarujący uśmiech.
____________________________________
Chyba już wiecie, z kim będzie Harry :) Mam nadzieję, że rozdział się podoba :)

Rozdział 8 część 1 ,,I need that one thing''

Po wejściu do domu bez słowa pobiegłam na górę. Rzuciłam się na łóżko, założyłam słuchawki i włączyłam ,,Little Talks'' zespołu Of Monster And Men. Zamknęłam oczy i ...
***
- Sam, kolacja. Sam!
Otworzyłam oczy. Nade mną stał Harry.
- Co...? A, tak, już idę - wymruczałam.
- Co ty na to, żebyśmy zdjedli kolację gdzieś indziej? - zaproponował Harry.
- Gdzie na przykład?
- W Subway'u. Co ty na to?
- Ok, możemy iść.
Przebrałam się w czarne rurki i niebieską koszulę w kratkę. Do tego założyłam niebieskie Conversy.
***
W Subway'u zajęliśmy stolik w kącie. Harry nie chciał, żeby ktoś go rozpoznał.
- Ej, szybko, popatrz - szepnęłam, wskazując na stolik po drugiej stronie sali.
- Zayn...? Z kim on jest? - spytał Harry.
- Czekaj... To chyba ta Perrie Edwards z Little Mix - stwierdziłam, mrużąc oczy.
- Wow -  powiedział cicho Harry.
- Co? - zapytałam.
- Nic, nic. Ale ona jest całkiem całkiem.
- Chciałabym wyglądać jak ona - skłamałam, licząc na jakiś komplement ze strony Harr'ego.
- Przestań. Jesteś ładna na swój sposób.
- Hę?
- No mówię: jesteś ładna.
__________________________________
Sorry, że taki krótki, ale spieszy mi się. Nadrobię częścią 2!

środa, 4 lipca 2012

Sprostowanie poprzedniego posta.

W poprzednim poście pt.,,Sprawy organizacyjne'' nie widać komentarza, na który odpowiedziałam. On tam jest, ale żeby go przeczytać musicie jakby zaznaczyć ten czarny fragment, gdzie ukryty jest tekst (tak, jakbyście chcieli go skopiować). Ale prościej: możecie go przeczytać tu (pod prezentacją): http://zapytaj.onet.pl/Profile/user_750569.html Jest to komentarz użytkowniczki I Love Smile.
Przepraszam za bałagan, ale jest późno, jutro muszę wcześnie wstać, a jeszcze chcę odpowiedzieć na trochę pytań na FormSpringu i ask.fm.
GoOd NiGhT :* <33

Sprawy organizacyjne.

W tym poście chcę opisać kilka spraw związanych z blogiem.
Po pierwsze, STRASZNIE DZIĘKUJĘ ZA ODWIEDZANIE MOJEGO BLOGA <3 !!!!! Może nie ma zbyt wielu komentarzy, ale widzę, ile osób odwiedza mojego bloga i to mi na razie wystarcza.
Po drugie, jak pewnie zauważyliście, zmieniłam czcionkę, ponieważ ja i pewna czytelniczka bloga stwierdziłyśmy, że tamta była po prostu nieczytelna. Mam nadzieję, że teraz blog zyskał bardziej przejrzysty wygląd :) Piszcie mi w komentarzach, co powinnam zmienić w blogu, bo to Wy go czytacie i od was w sumie zależy jego wygląd.
Po trzecie, pewnie wiecie, że mam profil na zapytaj.com.pl. Nazywam się tam Whisky123. Ostatnio przeczytałam bardzo ciekawy komentarz pod moim profilem i postanowiłam tutaj na niego odpowiedzieć. Oto treść komentarza:

Hej! Wiesz,nigdy nie lubiłam 1D,ani go nie lubię,ale nie pisze tego żeby obrażać Ciebie,czy ten zespół.Po prostu piszę tu komentarz,bo jestem zaskoczona tym,że tak ciekawie o tym piszesz.No bo Twój profil nie jest jakimś typowym profilem fanki tego zespołu typu"Lovciam One Direction <333,bo oni są tacy sweet'aśni." Jest taki "z duszą",oryginalny,widzę,że są jeszcze normalni fani na tym świecie,mówiąc ogółem,bo nie chodzi mi tylko o fanów tego zespołu,którego ty słuchasz.
Siemka! Widzę, że dostrzegasz różnicę między chamstwem a krytyką, co mnie bardzo cieszy. Nie wiem nawet, czy przeczytasz moją odpowiedź tutaj, ale chcę, żeby ludzie widzieli, że nie każdy, kto nie lubi One Direction musi być ich antyfanem. Piszesz, że nie lubisz One Direction, zamiast napisać, że to są pedały/geje i ich nienawidzisz. I dobrze. Jesteś przykładem normalnej osoby. Szczerze mówiąc, pierwszy raz się z czymś takim spotkałam i pewnie ostatni. One Direction nie jest całym moim światem, dlatego też nie jestem jakąś szaloną Directionerką i niech tak zostanie. Pozdrawiam :*

Czwarta sprawa, to reklama Waszych blogów na moim. Jeśli chcesz, żebym napisała kilka miłych słów o twoim blogu, niezależnie czego on dotyczy, zostaw mi w komentarzu link i napisz, żebym go relkamowała. Reklama = 1 post o Twoim blogu. Ale wiedz, że oczekuję od ciebie tego samego! Jeżeli wolisz, żebym wspomniała o Twoim blogu pod każdym postem, musisz się zobowiązać do tego samego. Jeśli zdażyłoby się, że ja chwalę pod niebiosa Twojego bloga, a Ty o moim nawet nie wspomnisz, zamiast reklamować w sposób pozytywny, będę pisała o Tobie same negatywne rzeczy. Więc dobrze się zastanów!.

To chyba na tyle. Jeśli przypomnę sobie później o czymś, o czym tu nie wspomniałam, napiszę o tym pod kolejnym rozdziałem, który pojawi się najprawdopodobniej jutro. Komentujcie! CIAAO

Rozdział 7 ,,So many adventures couldn't happen today''

Po wyjściu z parkingu kroki skierowałam do sklepu z ciuchami. Chciałam jakoś odreagować przeżycia ostatnich minut. Drżałam ze strachu o Fizzy. Stchórzyłam, chociaż obiecałam jej nie zostawić. Czułam się głupio. A co jeśli ten facet... Nie. To nie może się zdarzyć.
Szperając w ciuchach cały czas myślałam o Fizzy. W końcu znalazłam śliczną sukienkę. Stanęłam przed lustrem, przykładając ją do siebie. Na oko, pasowała idealnie. Już miałam iść z nią do kasy, kiedy zobaczyłam metkę. W tym samym momencie poczułam na ramieniu czyjąś dłoń.
- Naprawdę ładna sukienka - usłyszałam. Odwróciłam się gwałtownie i zobaczyłam wysokiego faceta w wieku około pięćdziesiątki.
- Tak, tylko cena nie dla mnie - odpowiedziałam.
- Ja ci mogę ją kupić - zaoferował mężczyzna.
- Nie, nie trzeba.
- Ale ja proszę. Uwielbiam uszczęśliwiać takie śliczne dziewczynki - nalegał.
- Nie musi pan, przyjdę tu innym razem i ją kupię - uparłam się.
- To jest ostatnia...
- No...No trudno! - prawie krzyknęłam, odwiesiłam sukienkę na przypadkowy wieszak i wyszłam ze sklepu. Zboczeniec, pomyślałam. Pewnie dlatego był taki nachalny. Przyspieszyłam krok, ale po chwili znowu usłyszałam jego głos:
- Może cię podwieźć do domu?
- Nie, ja tu czekam na koleżankę - powiedziałam stanowczo.
- Na pewno nie chcesz tamtej sukienki? - upewnił się.
- NIE! Czego pan ode mnie chce?!
- Jeden raz.
Od razu domyśliłam się o co chodzi.
- Zapłacę, oczywiście - dodał.
- NIE, NIE I JESZCZE RAZ NIE!! Niech pan stąd lepiej idzie, bo zadzwonię na policję! - krzyknęłam i wybiegłam z galerii. Przypomniałam sobie o Fizzy i łza spłynęła po moim policzku. Usiadłam na przystanku autobusowym i ukryłam twarz w dłoniach.
***
- Jak mogłaś?! Jak ty mogłaś?!
Podniosłam głowę i ujrzałam Fizzy. Miała podarte rajstopy i rozmazany makijaż.
- Patrz na mnie, jak do ciebie mówię!
- Sorry - wydukałam - Ja... Nie mogłam po prostu. Bałam się...!
- A ja się nie bałam?! Kiedy zostawiłaś mnie samą z tym zboczeńcem?
- Mówiłaś, że robiłaś to wiele razy... Myślałam, że sobie poradzisz...
- Tak, ale nigdy, nigdy faceci mnie nie zabierali poza parking.
- Nie wiedziałam...!
- Gówno mnie obchodzi, czy wiedziałaś, czy nie!
Po tych mocnych zresztą słowach odeszła. Miałam pustkę w głowie i nie wiedziałam, co robić. Kolejne łzy skapnęły mi na sukienkę. W końcu złapałam autobus i wróciłam do domu.
___________________________________________
Tak, wiem, że trochę krótki, ale nie chce mi się już dzielić go na części, bo i tak w rękopisie jest zupełnie inaczej. Komentujcie! Pozdrawiam :*

wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 6 część 2 ,,Let's dance in style, let's dance for a while''

Do domu wróciłam dosyć późno. Na pytanie Liam'a, gdzie byłam, odparłam:
- Kasa, kolego.
Wysypałam z torby wszystkie drobniaki, które zarobiłam. Chłopcy zrobili wielkie oczy.
- Skąd to masz ?! - spytał Niall.
- Zarobiłam - powiedziałam z uśmiechem.
- Jak?
- Śpiewałam - odrzekłam.
- Właśnie, ludzie - wtrącił się Louis. - Chcę wam kogoś przedstawić. Oprócz Zayn'owi, oczywiście.
   Przed nami stanęła niewysoka dziewczyna o prawie białych włosach  z niebieskimi i różowymi pasemkami. Wyglądała na góra osiemnaście lat.
- Siemka - powiedziała - Nazywam się Fizzy. Fizzy Tomlinson.
- Fizzy pomoże zarobić którejś z was - oznajmił Louis - Która pierwsza?
Bardzo chciałam zaprzyjaźnić się z Fizzy. Bardzo.
- Ja - odpowiedziałam bez namysłu.
- Na pewno? - zapytała Fizzy.
- Tak!
- No to chodźmy na górę.
Poszłyśmy. Moja towarzyszka wyciągnęła z szafy kilka sukienek, buty na obcasie i torebki.
- Wybieraj coś dla siebie - oznajmiła.
- Co będziemy robić? - zaciekawiłąm się.
- Zobaczysz - odparła z tajemniczym uśmiechem, wzięła czerwoną sukienkę i czarne szpilki z czerwoną podeszwą i poszła się przebrać. Ja wybrałam dla siebie obcisłą czarną sukienkę i koturny. Nie miałam pojęcia, po co się przebieramy. Pewnie coś związane z modelingiem, pomyślałam.
***
Fizzy zaprowadziła mnie do centrum handlowego.
- Zakupy? - zdziwiłam się. - Teraz?
- Nie! Żadne zakupy. Idziemy zarabiać.
Po tych słowach złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Zatrzymała się przy windzie do podziemnego parkingu.
- Gdzie idziemy? - byłam pełna obaw.
- Zarabiać - odrzekła.
- Jak?
- Plan jest taki: zjeżdżamy windą na parking, ustawiamy się przy słupie i czekamy.
O nie, pomyślałam.
- Nie - powiedziałam, domyślając się, o co chodzi. - Ja nie idę.
- No weź - westchnęła Fizzy. - Tylko raz. Chyba teraz mnie nie zostawisz?!
- Dobra - zgodziłam się tylko dlatego, że zależało mi na uznaniu od Fizzy - Ale tylko raz.
- Wystarczy, że dasz się podotykać. Nic więcej - zapewniała.
Kiedy winda się zatrzymała, nogi miałam jak z waty. Fizzy prawie siłą mnie zaciągnęła pod najbliższy słup.
- Ile razy już to robiłaś? - zapytałam drżącym głosem.
- Sporo. Jak myślisz, skąd mam te buty? - powiedziała, wskazując  na czarne szpilki, które miała na sobie. - W życiu bym ich nie miała, gdyby nie to. Ale pamiętaj: nikt nie może się dowiedzieć. Nikt! Prawdopodobnie zarobisz około trzydziestu funtów. Kiedy ktoś zapyta, skąd je masz, powiesz... No nie wiem, wymyślisz coś.
Po około piętnastu minutach zatrzymał się przed nami czarny, terenowy samochód.
- Idziemy - szepnęła Fizzy. Otworzyła drzwi od strony kierowcy.
- Ile bierzesz? - zapytał mężczyzna. Wyglądał na około czterdzieści lat. Miałam ochotę uciec.
- Dogadamy się - odparła Fizzy i usiadła obok kierowcy.
- Panienka wsiada? - zwrócił się do mnie drugi mężczyzna w podobnym wieku co kierowca. Siedział na tylnych siedzeniach. Przełknęłam ślinę i przytaknęłam. Usiadłam obok niego. Kiedy samochód ruszył, Fizzy odezwała się drżącym głosem:
- Gdzie jedziemy?
- Kawałeczek za miasto - odparł kierowca, kładąc jej rękę na udzie. Zauważyłam, że Fizzy się boi. Nie miałam pojęcia, gdzie ten facet nas wywozi. Kiedy kierowca objął jedną ręką moją towarzyszkę, a po jej policzku spłynęła łza, spanikowałam, krzyknęłam:
- Fizzy, uciekaj!
I wyskoczyłam z samochodu.

poniedziałek, 2 lipca 2012

Rozdział 6 część 1 ,,Let's dance in stars, let's dance for a while''

Między Niall'em a Juliet coś zaczynało iskrzyć, zauważyłam to przy śniadaniu dwa dni później. Szczerze mówiąc, zazdrościłam jej trochę. Sama od dawna nie miałam chłopaka, a na coś więcej z Harrym nawet nie liczyłam. On może mieć każdą.
- Jak tam z Niall'em? - zagadnęłam, kiedy szłyśmy do sklepu. Jula zarumieniła się i powiedziała:
- A... No dobrze.
- Cieszę się - powiedziałam nie do końca szczerze.
 Weszłyśmy do pobliskiego marketu. Wrzuciłam do koszyka płatki śniadaniowe i mleko, podeszłam do kasy, zapłaciłam i samotnie wróciłam do domu, bo Juliet chciała coś załatwić.
- Sam - zaczął Liam, kiedy zmęczona usiadłam na kanapie - Próbowałaś kiedyś zarabiać?
- Hmm, tak - sięgnęłam pamięcią do całkiem nieodległej przeszłości.
- Co robiłaś? - dociekał Louis.
- Pracowałam jako modelka.
- Modelka?! - wykrzyknęli razem.
- Nie taka, co chodzi po wybiegu. Jako fotomodelka. Czasem plakat ukazujący moje nogi reklamujące jakieś buty pojawiał się na wystawie sklepu...Albo mój nadgarstek prezentujący bransoletkę... Nic takiego. Czemu pytacie?
- Przydałoby się nam trochę kasy. Najbliższy koncert mamy dopiero za miesiąc, a Paul powiedział, że sami mamy zarabiać. Nie chciałabyś może wrócić do zawodu fotomodelki? - wyjaśnił Zayn.
- Nie... Nie ma mowy - oznajmiłam.
- Czemu?
- Po prostu. To wcale nie jest takie fajne, jak się wydaje. Ale mogę robić coś innego.
- Co na przykład?
Zamiast odpowiedzieć, uśmiechnęłam się tajemniczo.
***
Trzy godziny później siedziałam z gitarą na schodach przy teatrze i przeglądałam mój spis chwytów do poszczególnych piosenek. Na początek wybrałam ,, Pumped up kicks'' zaspołu Foster the People. Rozłożyłam przed sobą futerał od gitary, do którego ludzie mieli wrzucać pieniądze i zagrałam wstęp. Po chwili przede mną zatrzymały się cztery osoby. Posuchały chwilę i wrzuciły monety do futerału. Ku mojej radości wokół mnie zbierało się coraz więcej osób. Każda wrzuciła trochę pieniędzy, co dawało mi ogromną satysfakcję.
_________________________________
Musiałam podzielić ten rozdział na części, ponieważ trochę was zaniedbałam i koniecznie chciałam dodać dzisiaj jakiś rozdział, a jest teraz tochę po północy i jestem już zmęczona. Jutro dodam część 2 , 3majcie się ^^

środa, 27 czerwca 2012

Rozdział 5 ,,Justo close your eyes and enjoy the rollercoaster of this life'' część 2

Po śniadaniu Harry powiedział:
- Sam, chcesz gdzieś...
- Wyjść ze mną? - dokończył Niall, zakrywając ręką usta Harr'ego. Spoglądałam raz na jednego, raz na drugiego.
- Sorry, Niall - westchnął Harry - Ale byłem pierwszy.
- Zdecydujcie między sobą, ja nie mam zamiaru się w to mieszać - sprowadziłam sytuację do pionu i wyszłam z kuchni. Podreptałam schodami na górę, gdzie Juliet właśnie rozpakowywała ubrania z walizki i wkładała je do szafy.
- Pomóc ci? - spytałam.
- Nie, nie musisz - odparła. - Albo nie... Możesz pomóc.
Ukucnęłam przy walizce mojej przyjaciółki i wyjęłam z niej kilka pogniecionych T-shirtów. Złożyłam je i ułożyłam w szafie. Kiedy sięgałam po następne ciuchy, zauważyłam, że Jula jest nieco przygębiona.
- Co się stało? - zapytałam.
- Między tobą a Niall'em coś... no wiesz...?
Zaskoczyło mnie to pytanie.
- Coś ty! Nie, oczywiście, że nie! - odparłam bez namysłu.
- Zazdroszczę ci, wiesz? - oznajmiła Juliet, odkładając niezłożone ubrania do walizki.
- Czego? - zaciekawiłam się.
- Jesteśmy w domu One Direction od wczoraj, a ty już złapałaś świetny kontakt ze wszystkimi.
Nie wiedziałam co odpowiedzieć.
- Wychodzisz dzisiaj z Niall'em - oznajmiłam, stwierdzając w myślach, że jednak bardziej podoba mi się Harry.
- Co?! - ożywiła się Jula. Postanowiłam zachować dla siebie informację, że Niall chciał wyjść ze mną.
Zostawiłam Juliet sam na sam z tą informacją i zeszłam na dół.
- Niall, chciałbyś może wyjść z Juliet? - zapytałam.
- Ale gdzie? - zdziwił się Nialler.
- No nie wiem. Skoro ja wychodzę z Harry'm - w tym momencie spojrzałam na Hazzę, który szeroko się uśmiechnął - To ty możesz zaprosić gdzieś Juliet. Co ty na to?
- No... No dobra - zgodził się Niall i poszedł na górę.
- To gdzie idziemy? - zapytał Harry, zapominając o tym, że miał mnie oprowadzać po Londynie.
- Nie wiem... Może do zoo? - zaproponowałam.
- Do zoo? - powtórzył po mnie Harry. - Ok, to idziemy do zoo. Zbieraj się.
***
W zoo Hazza nie zachowywał się jak gwiazdor. Biegał od jednej klatki do drugiej, robił zdjęcia i śmiał się jak dziecko. Czasem podchodziły do niego fanki, a on rozmawiał z nimi, cykał fotki i składał podpisy. Byłam pod wrażeniem.
- Było super - powiedziałam, kiedy wracaliśmy do domu.
- No a jak! - przyznał Harry. - Trzeba to kiedyś powtórzyć.
_________________________________
A oto 2 część rozdziału numer 5. Nie wiem, czy dzisiaj pojawi się następny rozdział, bo pewnie zaraz wyjdę i wrócę o 20 a potem obejrzę mecz Hiszpania-Portugalia. No więc pewnie rozdział 6 jutro. Chyba, że po meczu nie będę zbyt zmęczona to wpadnę tu na jakieś 15 minut. Pozdro :)

wtorek, 26 czerwca 2012

Rozdział 5 ,,Just close your eyes and enjoy the rollercoaster of this life'' - część 1


Zgodnie z moimi oczekiwaniami obudziłam się o dziewiątej. Podniosłam się na łóżku, przetarłam oczy i wstałam. Rozsunęłam zasłonki. Do mojego pokoju wkradły się promienie słońca, co na dobre mnie rozbudziło. Przeciągnęłam się i podeszłam do walizki. Wyjęłam z niej beżowe rurki, Conversy w kratkę i biały T-shirt. Narzuciłam to wszystko na siebie i poszłam obudzić Juliet.
Kiedy weszłam do jej pokoju, zauważyłam, że już nie śpi. Moja przyjaciółka siedziała przy laptopie.
- Co robisz? - zapytałam, kładąc rękę na oparciu krzesła.
- Tweetuję - oznajmiła Jula, nie odrywając wzroku od monitora.
- Z kim? - dociekałam dalej.
- Z Directionerkami.
- A, spoko.
Opuściłam pokój Juliet i udałam się na dół, gdzie czekało na mnie śniadanie składające się z placków ziemniaczanych i soku pomarańczowego.
_________________________________________
Na razie część pierwsza. Jutro ukaże się część następna.

Inaczej niż zwykle.

Cześć :) W tym poście nie będzie kolejnego rozdziału mojego opowiadania. Po pierwsze, chcę poinformować, że w tytułach rozdziałów będzie jakiś cytat. To chyba nie jest zbyt duża zmiana, co nie? Po drugie, może dodam dzisiaj następny rozdział, ale tylko jeśli będzie ponad 120 odwiedzin i chociaż jeden nowy komentarz. Inaczej rozdziału nie będzie. Byłabym wdzięczna za dodawanie się do obserwatorów ;p
Jeśli możecie, reklamujcie mojego bloga! Odwdzięczę się na pewno. Proszę ^^
Pozwolę sobie dodać kilka fotek:

Jak wam się podobają?

Rozdział 4

Dom One Direction był ogromny. Gdy wysiadłyśmy z samochodu, wydawało mi się, że panuje tam jako-taki porządek.
Paul otworzył przede mną ciężkie drzwi. Razem z Juliet weszłśmy do środka. Po chwili zobaczyłyśmy Liam'a.
- Cześć - zaczął - Więc która z was wygrała konkurs dla Directionerek?
- Ja - odpowiedziałam.
- A więc ty jesteś osobą towarzyszącą? - Liam zwrócił się do Juli. Moja przyjaciółka przytaknęła.
- Przyjechały? - usłyszałam głos z głębi domu.
- Tak! - odkrzyknął Liam. Chwilę później pojawili się pozostali chłopcy z 1D. Przywitałyśmy się z wszystkimi i Liam poszedł zaprowadzić nas do naszego pokoju.
Rzuciłam torbę na łóżko i zwróciłam się do Juliet:
- Głodna jestem.
- Ja też.
W tej chwili, jak na zawołanie pojawił się Paul.
- Kolacja na stole - powiedział. - Ja teraz się z wami żegnam, mój numer telefonu wisi na lodówce, jakbyście coś potrzebowały.
Zeszłyśmy na dół. Na kolację zjadłyśmy naleśniki z sosem grzybowym.
- Jak skończycie jeść to chodźcie do salonu - powiedział Harry, wkładając talerz do zlewu.
- Spoko.
***
Kiedy wszyscy już siedzieliśmy w salonie, Zayn zapytał:
- Co chcecie oglądać?
- A co jest do wyboru? - spytałam.
- Co chcesz.
- No to może... Może ,,Never say never''? - zaproponowałam. Nie przepadam za Justinem Bieberem, ale ten film zawsze mnie rozśmieszał, sama nie wiem dlaczego.
Zayn wyjął płytę z szafki, włożył do DVD i zgasił światło. Ja, Juliet, Harry i Louis siedzieliśmy na kanapie, a Niall, Liam i Zayn - na dywanie. Zauważyłam, że Louis przysnął już na samym początku filmu. Jego głowa powoli spadła na ramię Harr'ego. Muszę przyznać, że śmiesznie to wyglądało. Postanowiłam sprawdzić co tam u chłopaków siedzących na dywanie. Schodząc z kanapy niechcący nadepnęłam na jednego z nich, prawdopodobnie Niall'a, który ułożył się koło sofy pod kocem. Szybko cofnęłam się i wybuchnęłam głośnym śmiechem. Efekt był do przewidzenia. Louis obudził się,  Niall podniósł się szukając wzrokiem osoby, która go przydeptała, a Juliet, Liam i Zayn patrzyli na mnie ze zdziwieniem.
***
Wydaje mi się, że zasnęłam podczas filmu, bo obudziłam się rano w moim nowym pokoju. Spojrzałam na zegarek. Wskazywał 5.24. Już miałam zasnąć, aby obudzić się około dziewiątej, kiedy usłyszałam kroki na korytarzu. Cicho wstałam z łóżka i na palcach podeszłam do drzwi. Uchyliłam je.
- Lou, ty masz dziewczynę. Weź mi powiedz, jak się zaprasza dziewczyny, żeby się spotkać?- to był z pewnością głos Harr'ego.
- Chodzi o Sam? - spytał Louis.
- Nie! No dobra, tak.
- Stary, ona jest dużo młodsza! A poza tym chyba pamiętasz co mówił Paul! Żadnych romansów z Directionerkami!
- Paul się nie dowie...To jak? Pomożesz czy nie?
- Dobra. Ale Niall też chce gdzieś z nią iść!
- Słucham ?!
- Boże, ale ty masz problem. On chce zabrać Sam do Starbucks'a. A ty możesz z nią... O! Mam! Pozwiedzaj z nią Londyn!
- Dzięki Lou. Naprawdę, dzięki.
No to nici z niespodzianki, pomyślałam, wracając do łóżka.
_______________________________________
Rozdział 4 gotowy. Nie jestem z niego zbyt zadowolona, ale z resztą sami oceńcie.

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 3

- Sam? - Harry odpowiedział pytaniem na pytanie.
- Tak.
Patrzyliśmy na siebie wyczekująco. W koncu Harry przełamał ciszę:
- Siadasz?
Zajęłam miejsce na przeciwko niego. Zamówiłam sobie kakao i muffinkę.
- Powiedz mi coś o sobie - zachęcił Harry.
- Mam nadzieje, że masz dużo czasu - uśmiechnęłam się.
- Spokojnie.
Opowiedziałam mojemu towarzyszowi o sobie, o Juliet, o szkole, a nawet o pokoju w londyńskim hotelu.
- Chodźmy się przejść - zaproponował Harry. Zgodziłam się i wyszliśmy.
Obeszliśmy pobliski park dwa razy i usiedliśmy na ławce.
- Wiesz o konkursie One Direcion? - zapytał Hazza.
- Jeśli chodzi o ten, w którym nagrodą główną jest spędzenie wakacji z wami, to wiem - odparłam.
- A wiesz, że właśnie go wygrałaś?
***
-Jula! JULA!
Z krzykiem wpadłam do pokoju.
- Co się dzieje? - zapytała Juliet.
- Wygrałam konkurs! Spędzę wakacje z One Direction!
- Ale...Ale jak to? Nie ze mną?
Zamilkłam. No tak, nie pomyslałam o Juli.
- Jedź do nich - dodała dobrodusznie Juliet.
- A co z tobą? - byłam pełna obaw.
- Zostanę tutaj.
- Nie ma mowy.
- Co?
- Jedziesz ze mną.
- Nawet nie wzięłam udziału w tym całym konkursie.
- Zaczekaj... - powiedziałam i popędziłam po komórkę. Zadzwoniłam do Harr'ego, żeby dowiedzieć się, czy Juliet może jechać ze mną. Na moje szczęście, zgodził się.
- Jule, jedziesz ze mną! - prawie wrzasnęłam.
- Ale hotel?
- Ciotka załatwi wszystko. No, zbieraj się!
***
Paul, menager One Direction czekał na nas pod hotelem. Załadował nasze walizki do samochodu. Wsiadając do auta, szepnęłam Juliet na ucho:
- Zobaczysz, będzie fajnie.
_________________________________________

Proszę bardzo, to rozdział number 3 :) Mam nadzieję, że wam się spodoba :P Reklamujcie mojego bloga, jeśli możecie xd I KOMENTUJCIE!!!!!!!! Rozdział 4 niebawem, prawdopodobnie jutro ^^

Informacja

Nowy rozdział będzie na pewno :) Napisałam, że zamieszczę rozdział nr 3 jeśli będzie ponad 20 wyświetleń.  A w statystyce widać, że mojego bloga odwiedziły 42 osoby :D Jutro opublikuję rozdział trzeci, bo dzisiaj nie mam za bardzo czasu.
JEŚLI CHCESZ SIĘ ZE MNĄ SKONTAKTOWAĆ, PISZ NA MOJE GG: 43648223
Jeśli możesz, to zareklamuj mojego bloga na swoim ^^ To byłoby miłe xD Jeśli to zrobisz, napisz mi o tym w komentarzu, a ja się jakoś odwdzięczę.

Rozdział 2

- Wstawaj!!
Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam Juliet. Senną wyobraźnią nadal byłam w zoo wśród kangurów.
- Co...Co się dzieje? - mruknęłam zaspanym głosem.
- Mamy samolot za godzinę, więc może się ubieraj?
Zwlekłam się z łóżka. Przypomniałam sobie o mojej nocnej rozmowie z Harrym. Zastanawiało mnie, czy pojawi się o umówionej godzinie w umówionym miejscu. Postanowiłam nie mówić o tym Juliet.
- Czemu tego nie wzięłaś? - ofuknęła mnie Jula, wskazując na wiszący w szafie czerwony żakiet.
- Moja walizka i tak przekracza granice dozwolonej wagi. A teraz proszę zrób mi coś do jedzenia - powiedziałam, wyjmując z szafy skarpetki.
***
Pokój w londyńskim hotelu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Tak właściwie, to było mieszkanko z łazienką, kuchnią, sypialnią i balkonem.
- Sammy!!!!!!!
Zerwałam się z łóżka wodnego i pobiegłam na balkon, skąd dochodził krzyk. Zobaczyłam Juliet wpatrzoną w jacuzzi jak w obrazek.
- Wykąpiemy się? Jest dopiero trzecia trzydzieści... Proszę proszę proszę! - nalegała Jula.
- Trzecia trzydzieści?! - wyrwało mi się.
- No tak, jakiś problem? - zdziwiła się moja przyjaciółka.
- Nie, nie... Żaden. Tylko przypomniało mi się, że o czwartej muszę odwiedzić ciocię - skłamałam.
- O, to ja pójdę z tobą - zaoferowała Juliet.
- Okay, ale musisz uważać, bo ciotka ma kilka kotów - ostrzegłam.
- To ja lepiej poczekam tutaj - zmieniła zdanie Jula, która od zawsze ma uczulenie na sierść kotow.
- Nie będę długo siedzieć, ale nie obiecuję, że wrócę przed szóstą - poinformowałam, zakładając trampki.
- Ja zejdę na dół do baru, może uda mi się kogoś poznać - powiedziała moja towarzyszka.
Wybiegłam z pokoju, zbiegłam na dół i popędziłam w stronę metra. Wsiadłam w pierwsze lepsze, bo wszystkie jechały w tą samą stronę. Co chwila spoglądałam na zegarek, modląc się, żeby się nie spóźnić. Kiedy metro się zatrzymało, popędziłam w kierunku Starbucksa. Parę metrów przed wejściem zwolniłam tempo i poprawiłam fryzurę. Odetchnęłam głęboko i weszłam do środka i rozejrzałam się. W kącie sali, przy dwuosobowym stoliku siedział chłopak. Widać było, że na kogoś czeka. Coś mi zasugerowało, że to właśnie Harry Styles. Tym ,,czymś'' były zapewne okulary przeciwsłoneczne. Tak, to musiał być Harry. Szybkim krokiem podeszłam do stolika i zapytałam:
- Harry? Harry Styles?
____________________________________
A oto rozdział drugi :) Dziękuję za te 18 odwiedzin :) Jeśli po opublikowaniu tego posta będzie jeszcze więcej, co najmniej 20, pojawi się rozdział 3 :D

Rozdział 1.

~Sam~
Założyłam się z Juliet, moją przyjaciółką, że wezmę udział w konkursie piosenki i zajmę miejsce na podium. Okazało się, że wygrałam zakład. Zajełam 1 miejsce.
***
- Saaam! Chodź tutaj!
- Jula, nie drzyj się - odparłam ze spokojem w głosie.
- Ale chodź! - Juliet nie dawała za wygraną. Westchnęłam i poczłapałam do mojego pokoju, gdzie Jula siedziała z laptopem na kolanach.
- Jestem - oznajmiłam.
- Patrz!- Juliet podała mi laptopa. Znów jakiś filmik na YouTube.com, pomyślałam. Niechętnie go włączyłam i mało oczy mi nie wylazły na wierzch, kiedy zobaczyłam bohaterkę owego filmu.
- Jula - powiedziałam, starajac się nie wybuchnąć - Czy ja ci pozwoliłam wstawić moj występ z konkursu na YouTube?
- Dobra, ale zobacz ile ten filmik ma odwiedzin!
Zerknęłam na licznik wyswietleń.
- Jak ty to zrobiłaś? - spytałam z niedowierzaniem. W końcu 246762 odwiedzin nie bierze się z niczego.
- Ja nic nie zrobiłam - oznajmiła skromnie Juliet - Tylko wrzuciłam filmik na YouTube. A poza tym, zerknij na komentarze.
Przeczytałam kilka komentarzy.
- To jak? Toast za filmik? - uśmiechnęła sie Juliet, nalewajac Shwepsa do szklanek. Przytaknęłam. Nie przepadam za Shwepsem, ale z takiej okazji mogłam go wypić.
***
Z każdym dniem rosła liczba odwiedzin. Cieszyło mnie to, a jakże by inaczej.
Po zakończeniu roku szkolnego mama wyraziła zgodę na wyjazd do Londynu na całe wakacje. Razem z Juliet miałam zamieszkać w czterogwiazdkowym hotelu niedaleko domu mojej ciotki.
Kiedy nadszedł upragniony i długo wyczekiwany dzien wyjazdu, wstałam wcześniej niż zwykle. Dwa razy okrążyłam mój pokój, po czym usiadłam przy komputerze. Odpaliłam go i weszłam na Twittera. Przeczytałam parę tweetów wysłanych do mnie i wtedy coś kompletnie mnie zaskoczyło. Po prostu wbiło mnie w fotel. Jeden z tweetów o następujacej treści wysłał do mnie Harry Styles z One Direction.
@Sam_Fleck podobno niedługo wybierasz się do Londynu.
@Harry_Styles skąd wiesz?
@Sam_Fleck od fanki. chcesz sie spotkać?
@Harry_Styles no pewnie :) kiedy i gdzie?
@Sam_Fleck dziś o 4 po połdniu w Starbucksie obok Big Bena.
@Harry_Styles będę. do zobaczenia x

Wyłączyłam komputer. Sprawdziłam, czy wszystko spakowałam. Nie mogłam uwieżyć, że Harry do mnie napisał. Popatrzyłam na zegarek. 4.30 rano. Dwie godziny do wyjazdu. Postanowiłam jeszcze się przespać.

__________________________________

No i mamy pierwszy rozdział :) Wiem, że nie będzie zbyt dużo komentarzy, ale żebyście chociaż to przeczytali. Jeśli co najmniej 2 osoby odwiedzą tego bloga (sprawdzę w statystyce), dodam 2 rozdział może nawet dzisiaj, bo nie mam nic do roboty ;D. Jeśli spodobał Ci się ten rozdział, dodaj komentarz i poleć na twitterze, oczywiście jeśli możesz. Bardzo proszę ^^
___________________________________
A tu macie zdjęcie Exeter:


niedziela, 24 czerwca 2012

Powitanie i kilka najważniejszych spraw.

Cześć. Nazywam się Karolina i jestem 13-letnią Directionerką. Mój ulubiony członek One Direction to Harry Styles. Na razie nie liczę na jakąś większą ilość komentarzy bo dopiero zaczynam bloga. Wiem, że początki bywają trudne, ale postaram się nie zrazić widokiem zera komentarzy do posta.
Następna sprawa to temat bloga. Otóż, jest to opowiadanie o One Direction. Bohaterów poznacie w następnym poście. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Będę się starała zamieszczać notki co 2 dni, ponieważ to opowiadanie mam napisane w 2 częściach rękopisem i wystarczy to tylko przepisać. Mogłabym zamieszczać posty codziennie, ale moje życie nie kończy się na blogu i komputerze, mam jeszcze realnych znajomych.
Komentujcie i dawajcie znać co sądzicie o moim blogu :)