piątek, 21 grudnia 2012

Rozdział 16 część 2 ,, ... ''

~oczami Harrego~

Nagle nadjechał samochód. Wysiadł z niego człowiek w kominiarce. Bez słowa podszedł do Sam i wbił jej nóż w brzuch. Oniemiałem, podobnie jak otaczające mnie fanki. Sam powoli osunęła się na ziemię, tracąc ostatni już oddech. Samochód odjechał. Zacząłem krzyczeć. Tak głośno, że z domu wybiegła mama i Fizzy. Ktoś zadzwonił po karetkę. Przyjechała bardzo szybko, od razu zabrali Sam do szpitala. Pojechaliśmy za nimi.
***
- Harry, synku, nie płacz - próbowała pocieszyć mnie mama. Próbowałem nie płakać. Podniosłem głowę i spojrzałem na Fizzy. Siedziała na krześle i skrywała twarz w dłoniach.
Nagle z sali wyszedł lekarz.
- I jak? - zapytała moja mama.
- Przykro mi - odparł lekarz - Naprawdę mi przykro. Nie dało się nic zrobić.
W tamtej chwili Fizzy podniosła głowę, zakryła usta ręką i gdzieś pobiegła. A ja? A ja nie byłem w stanie nic zrobić. Stałem tylko i patrzyłem na lekarza. I płakałem.
***
Moja mama zadzwoniła do chłopaków prosząc ich aby jak najszybciej przyjechali. Ja natomiast próbowałem odszukać Fizzy. Gdzieś przed szpitalem wpadłem na Nialla.
- Harry... - zaczął - Ej, Harry... Co jest? Ty płaczesz?!
Opowiedziałem mu co się stało.
- Mama Sam już wie? - zapytał cicho.
- Wie...
- Przyjedzie?
- Gdzie jest reszta?
Niall nie musiał odpowiedzieć mi na to pytanie, gdyż zauważyłem Louisa i Zayna trzymających na wpół żywą Fizzy.
- Jedźmy do domu - westchnął Liam, z trudem powstrzymując łzy.
***
.. . . .. 4 dni później .. .. .... .

- Harry, gotowy jesteś?
Nie byłem gotowy. Siedziałem w fotelu i patrzyłem w okno. Po chwili poczułem czyjś dotyk na ramieniu. To Liam, ubrany w czarny garnitur.
- Chłopie, musisz się zbierać - westchnął. Nie zareagowałem. Nawet nie ruszyłem się z miejsca.
- Harry... Ja wiem, że to boli.
Spojrzałem na niego.
- Tak? - spytałem z kpiną w głosie.
***
W kościele było mnóstwo ludzi. Naprawdę całe mnóstwo. Wszyscy ubrani na czarno. Jedynie Sam, leżąca w białej trumnie, ubrana była w białą sukienkę. Miała też coś błyszczącego na ręku.
- Sam ... - powiedziałem cicho i spojrzałem na bransoletkę. ,,Sam+Harry. 4ever''
- Harry, chcesz usiąść? - zapytała mama. Pokręciłem głową, chociaż czułem, że ledwo trzymam się na nogach. Podszedłem bliżej trumny. Delikatnie ująłem rękę Sam w moją dłoń. Była zimna. Zimna i blada. Próbowałem ją ogrzać, tak jak kiedyś. Stałem tak przez dobre parę minut, aż Louis powiedział:
- Harry, powinieneś już odejść.
Wskazał na kobietę tak łudząco podobną do Sam, że aż przetarłem oczy. To jej mama. Była podtrzymywana przez 2 inne kobiety. Ona nie płakała. Ona szlochała. Drżącą ręką dotknęła policzka Sam, nachyliła się nad nim i powiedziała cicho:
- Córeczko...
***
Na cmentarzu panowała zupełna cisza, kiedy wpuszczano trumnę do grobu. Kiedy spadły na nią pierwsze grudki ziemi, usłyszałem cichy płacz mamy Sam. Moja mama musiała wyjść z nią z cmentarza. Stałem i patrzyłem. Nie byłem w stanie płakać. Opuchnięte oczy bardzo bolały. Zastanawiałem się, czemu umarła. Czym zawiniła.
Nigdy jej nie zapomnę.

_______________________________________
Taki dzisiaj smutny rozdział. [*]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz