wtorek, 3 lipca 2012

Rozdział 6 część 2 ,,Let's dance in style, let's dance for a while''

Do domu wróciłam dosyć późno. Na pytanie Liam'a, gdzie byłam, odparłam:
- Kasa, kolego.
Wysypałam z torby wszystkie drobniaki, które zarobiłam. Chłopcy zrobili wielkie oczy.
- Skąd to masz ?! - spytał Niall.
- Zarobiłam - powiedziałam z uśmiechem.
- Jak?
- Śpiewałam - odrzekłam.
- Właśnie, ludzie - wtrącił się Louis. - Chcę wam kogoś przedstawić. Oprócz Zayn'owi, oczywiście.
   Przed nami stanęła niewysoka dziewczyna o prawie białych włosach  z niebieskimi i różowymi pasemkami. Wyglądała na góra osiemnaście lat.
- Siemka - powiedziała - Nazywam się Fizzy. Fizzy Tomlinson.
- Fizzy pomoże zarobić którejś z was - oznajmił Louis - Która pierwsza?
Bardzo chciałam zaprzyjaźnić się z Fizzy. Bardzo.
- Ja - odpowiedziałam bez namysłu.
- Na pewno? - zapytała Fizzy.
- Tak!
- No to chodźmy na górę.
Poszłyśmy. Moja towarzyszka wyciągnęła z szafy kilka sukienek, buty na obcasie i torebki.
- Wybieraj coś dla siebie - oznajmiła.
- Co będziemy robić? - zaciekawiłąm się.
- Zobaczysz - odparła z tajemniczym uśmiechem, wzięła czerwoną sukienkę i czarne szpilki z czerwoną podeszwą i poszła się przebrać. Ja wybrałam dla siebie obcisłą czarną sukienkę i koturny. Nie miałam pojęcia, po co się przebieramy. Pewnie coś związane z modelingiem, pomyślałam.
***
Fizzy zaprowadziła mnie do centrum handlowego.
- Zakupy? - zdziwiłam się. - Teraz?
- Nie! Żadne zakupy. Idziemy zarabiać.
Po tych słowach złapała mnie za nadgarstek i pociągnęła za sobą. Zatrzymała się przy windzie do podziemnego parkingu.
- Gdzie idziemy? - byłam pełna obaw.
- Zarabiać - odrzekła.
- Jak?
- Plan jest taki: zjeżdżamy windą na parking, ustawiamy się przy słupie i czekamy.
O nie, pomyślałam.
- Nie - powiedziałam, domyślając się, o co chodzi. - Ja nie idę.
- No weź - westchnęła Fizzy. - Tylko raz. Chyba teraz mnie nie zostawisz?!
- Dobra - zgodziłam się tylko dlatego, że zależało mi na uznaniu od Fizzy - Ale tylko raz.
- Wystarczy, że dasz się podotykać. Nic więcej - zapewniała.
Kiedy winda się zatrzymała, nogi miałam jak z waty. Fizzy prawie siłą mnie zaciągnęła pod najbliższy słup.
- Ile razy już to robiłaś? - zapytałam drżącym głosem.
- Sporo. Jak myślisz, skąd mam te buty? - powiedziała, wskazując  na czarne szpilki, które miała na sobie. - W życiu bym ich nie miała, gdyby nie to. Ale pamiętaj: nikt nie może się dowiedzieć. Nikt! Prawdopodobnie zarobisz około trzydziestu funtów. Kiedy ktoś zapyta, skąd je masz, powiesz... No nie wiem, wymyślisz coś.
Po około piętnastu minutach zatrzymał się przed nami czarny, terenowy samochód.
- Idziemy - szepnęła Fizzy. Otworzyła drzwi od strony kierowcy.
- Ile bierzesz? - zapytał mężczyzna. Wyglądał na około czterdzieści lat. Miałam ochotę uciec.
- Dogadamy się - odparła Fizzy i usiadła obok kierowcy.
- Panienka wsiada? - zwrócił się do mnie drugi mężczyzna w podobnym wieku co kierowca. Siedział na tylnych siedzeniach. Przełknęłam ślinę i przytaknęłam. Usiadłam obok niego. Kiedy samochód ruszył, Fizzy odezwała się drżącym głosem:
- Gdzie jedziemy?
- Kawałeczek za miasto - odparł kierowca, kładąc jej rękę na udzie. Zauważyłam, że Fizzy się boi. Nie miałam pojęcia, gdzie ten facet nas wywozi. Kiedy kierowca objął jedną ręką moją towarzyszkę, a po jej policzku spłynęła łza, spanikowałam, krzyknęłam:
- Fizzy, uciekaj!
I wyskoczyłam z samochodu.

2 komentarze:

  1. Mega :O Zmieniłabym czcionkę, bo trochę źle się czyta, ale treść jest świetna, naprawdę ;)
    Ps. To ja, z zapytaj. Wpadaj do mnie: http://my-dreams-they-arent-as-empty-1d.blogspot.com/

    Pps. Obserwuję <3

    OdpowiedzUsuń