poniedziałek, 9 lipca 2012

Rozdział 13 ,,I kill my birthday cake!"

Dni w domu chłopaków mijały bardzo szybko. Tak szybko, że nim się obejrzałam, nadszedł dzień 23 sierpnia. Dzień przed moimi urodzinami. I też dzień powrotu. Juliet miała szansę zostać dłużej, z Niall'em. Nie skorzystała. Wolała jechać ze mną.
***
- Wszystko spakowane? - zapytał Harry po śniadaniu.
- Tak - odparłam ze wzrokiem utkwionym w ścianie.
- Sammy, przecież jutro się zobaczymy! - próbował mnie pocieszyć mój chłopak.
- Wiem, ale... Ja nie chcę wracać. Ja chcę zostać tu, w Londynie.
- Skończysz szkołę i się tu przeprowadzisz.
Chcąc uniknąć odpowiedzi, zbiegłam do kuchni. Ze względu na wygodny ubiór całkiem szybko pokonałam pięćdziesiąt schodków. Na dole zmieniłam zdanie i stwierdziłam, że powinnam pożegnać się z moim chłopakiem. Zawróciłam. Harry siedział w swojej sypialni. Zapukałam i nie czekając na ,,proszę'' weszłam do środka.
- Co tam, mała? - zapytał.
- Nic. Chciałam się pożegnać - odparłam.
- Jutro się zobaczymy. Rozdałaś zaproszenia na najlepszą Sweet 16 w historii Sweet 16s?
- Tak...
- Ile osób zaprosiłaś?
- Nie licząc was, Danielle, Eleanor, Perrie i Juliet, około siedemdziesięciu.
- Pomyśl o imprezie. To będzie najlepsza biba w historii!
- No wiem...
- Sam, pora jechać! - usłyszałam z dołu głos Louis'a.
- Zejdziesz ze mną do holu? - zwróciłam się do Hazzy. Przytaknął.
***
Do Exeter jechałyśmy pociągiem.
Na miejscu byłyśmy o 3 po południu.
- Nocujesz? - zapytałam Juliet.
- Nawet jakbyś mi tego nie zaproponowała, to i tak bym spała u ciebie - oznajmiła moja przyjaciółka, robiąc szybki przegląd lodówki.
- Dobra - powiedziałam, wsadzając do mikrofalówki mini-pizzę. - Mamy kilkanaście godzin, żeby ogarnąć dom.
- Rozumiem, że liczysz na pomoc? - upewniła się Jula.
- Nie! Ty się połóż na kanapie, ja może zrobię ci coś do picia, przyniosę kocyk, posprzątam dom i w międzyczasie przeczytam ci bajkę, co? - odpowiedziałam ironicznie. Juliet westchnęła i powiedziała:
- Co mam robić?
W odpowiedzi wyjęłam notes i ołówek. Notowałam przez dłuższą chwilę, aż w końcu przeczytałam:
- Ja odkurzam, robię zakupy i zmywam podłogę. Ty myjesz okna, ścierasz kurze i czyścisz lustra.
- Zaczynajmy lepiej - poradziła Jula. - Jeśli chcemy skończyć przed północą.
***
Obudziłam się rano na kanapie. Przetarłam oczy, podniosłam się na łokciach, przeciągnęłam się i wstałam. Powolnym krokiem ruszyłam w stronę łazienki, aby wziąć ciepły, poranny prysznic.
  Kiedy wyszłam z toalety, zobaczyłam, że Juliet rozkłada na stole jedzenie. Mamy półtorej godziny, pomyślałam.
Po skończeniu wszelkich przygotowań, postanowiłam przebrać się w ciuchy kupione specjalnie z okazji urodzin. Juliet też. Miała na sobie zestaw z ciuchów, które własnoręcznie przerobiła.
***
O 12 zaczęli się schodzić goście. Kiedy byli już prawie wszyscy, zobaczyłam...
- Fizzy? - krzyknęłam. W głębi duszy chciałam, żeby przyszła. Chciałam z nią pogadać.
- Sam, nic się nie stało. Miałaś rację. Ja cię do tego namówiłam. Już jest ok.
Zdziwiłam się, słysząc te słowa z ust Fizzy.
- No i sto lat - dodała z uśmiechem, wręczając mi niewielki pakunek. Mama, do której wcześniej dzwoniłam, radziła mi, żeby odkładać prezenty do oddzielnego pokoju.
- Fiz, na pewno ok? - upewniłam się.
- Tak!
- A w ogóle to masz świetny strój.
- Dzięki.
 Impreza rozkręciła się bardzo szybko. Jednak ja ciągle siedziałam przy oknie i czekałam na Harr'ego. Mijały minuty, a ja nadal łudziłam się, że w końcu zobaczę jego samochód pod moim domem. Obiecał, myślałam. Obiecał, że będzie.
- Sam - poczułam czyjąś rękę na ramieniu. - On nie przyjedzie.
Odwróciłam się i zobaczyłam Fizzy.
- Louis mi powiedział - kontynuowała. - Harry nie przyjedzie.
- Jak... Dlaczego? - byłam bliska płaczu.
- Nie wiem... Tego nie chciał zdradzić.
Wyjęłam z kieszeni spodni komórkę. Przejrzałam wszystkie sms-y. Potem mms-y. Maile też. Żadnej wiadomości od Harr'ego.
- Obiecał, że będzie! - krzyknęłam, patrząc na Fizzy. - Chodź, chodź ze mną do mnie do pokoju.
Fizzy posłusznie podreptała za mną do mojej sypialni. Zamknęłam drzwi i wybuchłam płaczem. Fiz mnie przytuliła i powiedziała:
- To było do przewidzenia.
- Ale...Ale dlaczego?! Przecież jesteśmy parą... - wciąż nie mogłam zrozumieć powodu, dla którego Harry nie przyszedł.
- Posłuchaj - westchnęła Fizzy. - Ja wiem czemu.
Spojrzałam na nią wyczekująco.
- Caggie Dunlop - powiedziała.
- Kto to?
- Harry cię zdradza właśnie z nią.
- CO?!
___________________________________________
Miałam wenę :) Mam nadzieję, że się podoba :P

3 komentarze:

  1. I to bardzo ! Tyle emocji . ! :)

    Zakochałam się... :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. miało być zupełnie inaczej, że Harry przyjeżdża na jej 16-stke i wszyscy są szczęśliwi :) ale stwierdziłam, że byłoby za nudno xd

      Usuń
  2. Świetne . Kocham tego bloga ♥.

    zapraszam do mnie :

    http://marleyowa.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń