poniedziałek, 25 czerwca 2012

Rozdział 2

- Wstawaj!!
Leniwie otworzyłam oczy i zobaczyłam Juliet. Senną wyobraźnią nadal byłam w zoo wśród kangurów.
- Co...Co się dzieje? - mruknęłam zaspanym głosem.
- Mamy samolot za godzinę, więc może się ubieraj?
Zwlekłam się z łóżka. Przypomniałam sobie o mojej nocnej rozmowie z Harrym. Zastanawiało mnie, czy pojawi się o umówionej godzinie w umówionym miejscu. Postanowiłam nie mówić o tym Juliet.
- Czemu tego nie wzięłaś? - ofuknęła mnie Jula, wskazując na wiszący w szafie czerwony żakiet.
- Moja walizka i tak przekracza granice dozwolonej wagi. A teraz proszę zrób mi coś do jedzenia - powiedziałam, wyjmując z szafy skarpetki.
***
Pokój w londyńskim hotelu przeszedł moje najśmielsze oczekiwania. Tak właściwie, to było mieszkanko z łazienką, kuchnią, sypialnią i balkonem.
- Sammy!!!!!!!
Zerwałam się z łóżka wodnego i pobiegłam na balkon, skąd dochodził krzyk. Zobaczyłam Juliet wpatrzoną w jacuzzi jak w obrazek.
- Wykąpiemy się? Jest dopiero trzecia trzydzieści... Proszę proszę proszę! - nalegała Jula.
- Trzecia trzydzieści?! - wyrwało mi się.
- No tak, jakiś problem? - zdziwiła się moja przyjaciółka.
- Nie, nie... Żaden. Tylko przypomniało mi się, że o czwartej muszę odwiedzić ciocię - skłamałam.
- O, to ja pójdę z tobą - zaoferowała Juliet.
- Okay, ale musisz uważać, bo ciotka ma kilka kotów - ostrzegłam.
- To ja lepiej poczekam tutaj - zmieniła zdanie Jula, która od zawsze ma uczulenie na sierść kotow.
- Nie będę długo siedzieć, ale nie obiecuję, że wrócę przed szóstą - poinformowałam, zakładając trampki.
- Ja zejdę na dół do baru, może uda mi się kogoś poznać - powiedziała moja towarzyszka.
Wybiegłam z pokoju, zbiegłam na dół i popędziłam w stronę metra. Wsiadłam w pierwsze lepsze, bo wszystkie jechały w tą samą stronę. Co chwila spoglądałam na zegarek, modląc się, żeby się nie spóźnić. Kiedy metro się zatrzymało, popędziłam w kierunku Starbucksa. Parę metrów przed wejściem zwolniłam tempo i poprawiłam fryzurę. Odetchnęłam głęboko i weszłam do środka i rozejrzałam się. W kącie sali, przy dwuosobowym stoliku siedział chłopak. Widać było, że na kogoś czeka. Coś mi zasugerowało, że to właśnie Harry Styles. Tym ,,czymś'' były zapewne okulary przeciwsłoneczne. Tak, to musiał być Harry. Szybkim krokiem podeszłam do stolika i zapytałam:
- Harry? Harry Styles?
____________________________________
A oto rozdział drugi :) Dziękuję za te 18 odwiedzin :) Jeśli po opublikowaniu tego posta będzie jeszcze więcej, co najmniej 20, pojawi się rozdział 3 :D

3 komentarze:

  1. zajebisty! http://upallnightxd.blogspot.com/ zapaszam na mojego :)

    OdpowiedzUsuń
  2. SUPER:) http://vashappeningpotatoes.blogspot.com/ zapraszam:)i prosze o miły komentarzyk:*

    OdpowiedzUsuń